wtorek, 17 listopada 2015

Ofiara i narkotyczny kaznodzieja

Tak jak mówiłam ,oto moje opowiadanie na konkurs literacki.W końcu napisane i wysłane,uff!
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Chciałabym również, podziękować za 3261 wyświetleń, które pewnie, w większości były przypadkowe, ale i tak doceniam to, że tyle osób tu weszło. Naprawdę dziękuję wam wszystkim, którzy tu pozostali.
Pozdrawiam, wasza Madeline :*.
                                                                                                                                                                   

                     Słońce właśnie pojawiło się nad horyzontem. Zegar wybił siódmą rano. W jego szkiełku, odbijały się promienie słońca. Na dworzu , drzewa kołysał październikowy wiatr, a okna jego przyozdabiały czarne zasłony. Nie tylko zasłony miały czarny kolor, większość rzeczy w jego pokoju, była w tym kolorze, włącznie ze ścianami.Michał uważał, również, że jego dusza jest "czarna". Całe jego życie było w tej barwie, odkąd zapoznał się ze swoją ukochaną "przyjaciołką" - herioną. Ona powoli go staczała, aż wreszcie zrobiła z niego wrak człowieka. To już nie był ten sam chłopak, który szaleńczo kochał Luizę. Ta młoda kobieta była jego życiem. Okres ten wspominał, jako najbardziej udany w jego życiu. Mia bowiem dwie ukochane rzeczy, lub część jego świata 0 pierwszą ,wspomnianą, była jego narzeczona, drugą natomiast - muzyka. Złączenie tych dwóch elementów jego życia, dawało wspaniała całość. Jego okres twórczości, był wtedy najbardziej owocny. Czuł się jak człowiek: docieniony, szczęśliwy i posiadający największy skarb.W tamtym czasie, jego zespół, miał nawał pracy. Każdy szanujący się klub w Gdańsku, chciał aby jego zespół, grał właśnie u nich. Na zarobki też nie narzekał.Niestety jedna impreza, przeświadczyła o tych nieszczęsnych zdarzeniach.
                      Impreza trwała w najlepsze, koledzy z jego zespołu bawili się i korzystali z czego tylko mogli. Alkohol lał się strumieniami. Lider zespołu, również dołączył do kolegów. Wspaniała muzyka pozwalała im się wgłębić w alkoholowy trans.Po pewnym czasie, gdy każdy możliwy alkohol, znudził im się. Daniel przyniósł coś, co uważał do podobnej rzeczy, lecz w stanie stałym. Była to bowiem marihuana. Zaczął z kolejna, wszystkich częstować, aż w końcu, wybór padł na Michała. Stanął on pod poważnym dylematem, bowiem wiele się słyszało na temat narkotyków. Strach miesza się z adrenaliną i chęcią zapoznania kolejnego doświadczenia. Walka była zacięta, ale tym razem dobro nie zwyciężyło. Słodki wokalista "Pocałunku" spróbował mieszanki ziół. Poczuł się dziwnie, ale był wyluzowany. Tak było na każdej kolejnej imprezie, kiedy Daniel przynosił "ziółko", ten korzystał i brał ile mógł. Gdy cudowna pani "Marysia" się znudziła - sięgnął dalej. Była to: amfa, a po niej: kleje, metamfetamina, LSD, kokaina, aż wreszcie dosięgnął na ostatni szczebel. Kontrola o której tyle rozmawiał, puściła wszystkie możliwe hamulce. Przez co powoli, zaczął tracić, wszystko to co do tej pory osiągnął. Wpierw była to ukochana. Po tym upadku, zaczął coraz więcej brać. Potem było to mieszkanie, gitara, ukochane płytę, a na końcu sprzedał swoją duszę. To już nie nie była ta sama osoba. Był kimś kto ulega samodestrukcji , która na zawsze pochłonęła jego życie i jego samego. Każdy dzień, miesiąc, rok był taki sam. Aż do momentu feralnego wieczoru. Siedział u swojego najlepszego przyjaciela Filipa, którego oczywiście też wciągnął w swój świat.
Dzielili się swoimi poglądami na świat.
-Jak myślisz bracie, w naszym życiu zdarzy się jeszcze coś wyjątkowego? - spytał mocno wstawiony Filip.
-Oczywiście, w końcu będziemy jak Morrison - zaśmiał się Michał.
-Albo skończymy jak on - powiedział zadowolony Filip.
-Albo skończymy jak on - zażartował Michał i zaśmiał się, co było wpływem środków odurzających.
Po skończonej imprezie, która zakończyła się o siódmej rano, wyruszył do swojego mieszkania, a raczej do ruiny, która je przypominała.Ponieważ swoją kawalerkę, dawno sprzedał, na rzecz swojej przyjaciółki.
Gdy szedł ulicami Gdańska, spotkał swoją byłą narzeczoną z nowym partnerem.

 Niestety ich miłą rozmowę, przerwał mąż Luizy i musieli przerwać.
Załamany Michał zmienił kierunek swojej podróży i zamiast udać się do domu, poszedł na plażę. Kiedy na nią dotarł, usiadł i wyciągnął, swoje dwie "miłości". W odmętach swojej kieszeni, znalazł strzykawkę, zapaliczkę i łyżeczkę. Szybkim ruchem podgrzał heroinę i wlał to strzykawki. On już wiedział, że nie ma po co żyć i nic w jego marnym życiu się nie zmieni.Nie chciał już dłużej, być cieniem siebie samego.             
                            Tymczasem Filip zbudził się w garażu, wraz z trojką swoich znajomych. Postanowili, że muszą zacząć dzień od cudownej dawki narkotyku, gdy w drzwiach pojawił się ich dobry przyjaciel - Franek.
-Michał wylądował w szpitalu! - powiedział, a wręcz krzyknął, zdyszany męzczyzna.
-Jak...to? - spytał się zdziwiony Filip, który poczuł, jakby ktoś uderzył go w twarz.
-Normalnie, próbował wziąść "złoty strzał", ale jakiś facet go znalazł, kiedy spacerował z psem - odpowiedział kolega, który właśnie unormował swój oddech.
-Wiesz gdzie leży?
-W Uniwersyteckim Centrum klinicznym - odparł.
-To jedziemy tam! - rozkazał szybko Daniel, a cała reszta szybko wybiegła z garażu.
Kiedy dotarli na miejsce, musieli znaleźć kogoś kto udzieli im informacji. Po długotrwałym szukaniu, zauważyli pielęgniarkę.
-Przepraszam, czy wie pani gdzie leży Michał Kowalski? - spytał grzecznie Filip. - Przywieźli go dzisiaj rano.
-A jest pan kimś z rodziny? - spytała pielęgniarka.
-Tak, jestem jego bratem. - Skłamał.
-Pan Kowalski, leży w sali numer siedem - odparła miłym głosem. - Musi pan iść do końca tego korytarza, a na pewno pan zauważy tą salę - uśmiechnęła się.
-Dziękuję ślicznie.
I cała piątką ruszyła, gdy pojawili się pod salą zauważyli lekarza.
-Przepraszam chciałbym się dowiedzieć co z pacjentem, Michałem     Kowalskim? - spytał Filip.
-A jest pan kimś z rodziny?
-Tak, jestem jego bratem.
-Cóż, niestety mam dla pana złą wiadomość. Pan Michał nie żyje. Zmarł w wyniku przedawkowania heroiny i zmiesznia ją z alkoholem. Naprawdę bardzo mi przykro - powiedział to poważnym tonem, po czym odszedł.
A Filip stał jak słup, na środku korytarza.
-Co jest z nim? - spytał Daniel.
-Nie żyje - odparł Filip po czym wyszedł, załamany ze szpitala.
Nie mógł w to wszystko uwierzyć.Jego najlepszy kumpel, z którym się znał od dzieciństwa - nie żyje. To był dla niego, cios w samo serce.
W końcu to on go nauczył wszystkiego. Zaraził go pasją do muzyki, namówił do wyprowadzki i zostawienia rodziny, tak samo jak zrobił to jego zagubiony przyjaciel. Tyle lat razem przeżyli, ale go teraz nie ma i nigdy nie wróci. Filip wiedział, że już nic, nie ma znaczenia w jego życiu. Bez swojego przyjaciela, jest nikim. Postanowił wrócić do domu i zanurzyć się w alkoholowym transie. To też trwało 2 miesiące.
Siedział w domu i pił w samotności, podczas gdy jego koledzy z zespołu szli śladem jego kolegi.
Ale go to już nie obchodziło. Ponieważ sam miał problem ze sobą. Po dwóch miesiącach, spędzonych w swoim mieszkaniu, postanowił udać się na odwyk. Sam przyznał przed sobą, że jestem alkoholikiem i narkomanem. Spędził w ośrodku, dwa lata,a gdy wyszedł, postanowił zmienić swoje życie. Poszedł do wieczorowego liceum i je skończył. Następnie ukończył studia w resocjalizacji i postanowił pomagać "zbłąkanym duszom". Wrócił do ośrodka w którym się, niegdyś leczył i podjął tam pracę. Stał się innym człowiekiem. Ale przede wszystkim, przez swoje uzależnienie i stratę najbliższej mu osoby, odnalazł swoje powołanie. Oczywiście poznał kobietę, założył rodzinę i trwał w trzeźwości. Ale jego głownym celem, było jak i jest chronienie młodych ludzi od tej trucizny. Nie chce by ludzie kończyli tak jak jego przyjaciel. Ostrzega przed tym - wszystkich. Tak samo jak przed życiem rockowca. Dzięki temu stał się znaną osobą w Polsce i nie musiał grać na gitarze i pić na umór.
Czasem sławę można zyskać, w sposób oczywisty. Bo kto pcha się to sławy, ten zazwyczaj kończy jako:narkoman, alkoholik, albo, jako legenda.

1 komentarz:

  1. SPAM
    Nowy rozdział http://in-the-world-of-rock.blogspot.com/2015/11/rozdzia-28.html

    OdpowiedzUsuń