niedziela, 31 maja 2015

V - A kołowrotek się kręci

10.03.1988
 Wszystko wydawało się takie piękne,cudowne wręcz rajskie.Moja nowa wolność dodała mi zbyt wielkich skrzydeł.Kiedy wzbiłam się do góry i byłam pewna ,że lecę w odpowiednim kierunku-zboczyłam.Upadłam ,jak gołąb.I to jeszcze w klatkę.
Nie będzie nowej Maggie! Myślałam że jest!Ale jej nie ma!Nic się nie zmieniło !
A przykładem jest mój cudowny powrót do N.Y z Portland.
Już ,więcej  nie wyjadę z tąd do póki nie wyjdę z ośrodka.W którym oczywiście jeszcze,mnie nie ma.
Siedzę sobie na kanapie w domu mojej siostre.I rozpamiętuje.Super.
Nie ma już tej twardej laski. Ale co ja się tutaj będe użalać.Mój kochany pamiętniczku.Wrócę do tj feralnej nocy.
Kiedy jechałam spotkałam koleżankę Slasha i Duffa.Widziałam ją może z dwa razy. 
 Alex się zwie. Cóż widać że dziewczyna ma problemy , no ale któż ich nie ma.Tylko lekko mówiąc ,ona chyba za bardzo wyolbrzymia je sobie.
Ale co ja bedę się tutaj o tym rozpisywać .Lepiej przejdę do prawdziwych szczegółów. Więc nieodpowiedzialni Gunsi zostawili Alex przy drodze.No to postanowiłam że pomoge dziewczynie.No i zaczęliśmy rozmawiać.O Slashu ,o Gunsach i o...zauroczeniu.Bowiem ona jest szalenie zakochana w Slashu.Niestety on nie zwraca na nią uwagi.Choć nie dziwię się mu ,bo wiem w jakich laskach gustuje.On woli pewne siebie,zadziorne.A nie zakompleksione i użalające się nad sobą.Z tego co wiem ,to przespali się kilka razy . A teraz on ma ją w dupie. No i weszliśmy z nią na ten temat.
Oczywiście wyraziłam swoją opinię.Która najwidoczniej się jej nie spodobała,ponieważ dziewczyn a wzięła i się na mnie obraziła.No cóż nie ubolewam nad tym.
Ale ubolewam nad jednym...
***
Była noc.Piękna gwieździsta noc.Pojechałam nad moje ukochane jezioro.Kiedy wjeżdzałam ,to zauważyłam auto.Pomyślałam że jacyś zakochani urządzili sobie romantyczny wypad.Niestety tu się bardzo pomyliłam i za tą pomyłkę słono zapłaciłam.
Kiedy siedziałam w aucie i marzyłam ,przy czarującej muzyce Janis Joplin.Usłyszałam pukanie w okno.Oczywiście to wyrwało mnie z moich myśli i skłoniło do spojrzenia w tamtą stronę.
Zauważyłam blondynkę ,ubraną w ramoneskę.Więcej nie mogłam zobaczyć.
Oczywiście sprawiała wrażenie miłej.Odsłoniłam okno.
-Dzień dobry,zgubiłyśmy się z moją koleżanką.Mogłaby pani wysiąść i wskazać nam drogę.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się i wziełam swój plecaczek i wysiadłam.-Więc musi pani pojechac....
Nie dokonczyłam ,bowiem pojawiła się jej koleżanka -brunteka.Która miała na sobie bluzke zMotley Crue i miała na sobie miniówkę w kratki.
-No,miło nam Maggie.Posłuchaj ta rozmowa będzie trwała krótko.Wiemy że jesteś żoną Nikkiego i radzimy tobie,abyś całkowicie z nim zerwała kontakty.Dlatego że on jest NASZ!-Miałam już coś odpowiedzieć ale one wsiadły do mojego auta ...i odjechały.
Próbowałam je gonić.Krzyczałam ,żeby zostawiły go i się ode mnie odczepił.Na próżno.Zostawiły mnie w lesie.Bez auta.Z moim plecakiem.Cieszyłam się ,że niczego tam nie było.Całą zawartość schowka miałam w plecaku .Teraz byłam dumna  z mojego zwyczaju ,nie trzymania rzeczy w aucie.
Nie miałam innego wyjścia ,jak złapanie stopa.Kiedy szłam i paliłam fajkę .Zastanawiałam się czemu mnie to spotkało.Kurwa,wykiwały mnie dzwiki Sixxa.
Co ja im zrobiłam?Przeciez całe zycie ,bylam mila dla ludzie,dobra i pomocna.A teraz mnie takie cos spotkalo . Kiedy szłam i sznur aut minął mnie.Ktos się zatrzymał.Rzuciłam fajkę na asfalt i zdeptałam.A za kierownicą zobaczyłam Micka . Jakież było moje wielkie zdziwienie,gdy go ujrzałam.
Co on robi o tej porze i w tym miejscu?
Wsiadłam.
-O Maggie co ty tutaj robisz?
-Hej Mick,auto mi ukradli.Może mnie podwieźć na komisariat w L.A?
-Jasne.
I odjechaliśmy.
-Co ty tutaj robisz?
-Pojechałem na przejażdżkę.Przemyśleć swoje nędzne życie.
Spojrzałam na tylne siedzenie.I zoabaczyłam pełno butelek alkoholu.
Wiadomo po co była mu ta przejażdżka.Alkohol mu się skończył.Roxy nie raz żaliła mi się że Mick pije. 
-Aha ,rozumiem.Jak tam Roxy i Johny?
-Szczerze ,nawet nie wiem.Roxy wyjechała ,bo uznała że źle się opiekuję synem. I powiedziała że jeżeli ,dalej będę pijany w towarzystwie małego to odbierze  mi prawa.
-Aha.I co zamierzasz z tym zrobić?-spytałam delikatnie.
-A co mogę zrobić?Moje życie i tak jest już do dupy.Widocznie wszystko musze stracić.
-Mick.Nie zrozum mnie źle.Bo nie chcę się wtrącać.Ale Johny to fajne ,kochane i mądre dziecko.Ktore bedzie potrzebowac ojca.Jestes dobrym ojcem i widac ze go kochasz ,ale nie potrafisz sie hamowac .A Roxy się nie dziwie ,bo ona dba o to aby Johny wyrósł na porządnego człowieka.
Zapadła chwila ciszy.
-Mick ,naprawdę nie chcesz starać się o Johnego?Przeciez Roxy  nie wymaga od ciebie żebyś całowicie rzucił alkohol.Ona chce żebyś tylko był trzeźwy przy synu.Wiem że to dla ciebie dużo.Ale kiedyś będziesz stary i będziesz potrzebował jego opieki.A on raczej może ci jej nie udzielić,jeżeli ciebie przy nim nie będzie.To jest twój syn i jak będziesz chciał to dasz radę wytrzeźwieć ,za nim go weźmiesz. Jeden ,czy dwa weekendu bez alkoholu cię nie zbawią.Dasz radę ,jeżeli będziesz chciał.
-W sumie masz rację.Ja ostatnio trochę opadłem z sił.
-Rozumiem ,ale warto się postarać i zadzwonić do Roxy.Wiesz ile ona musiała poświęcić dla małego . I ile poświęciła ,abyś ty mógł się z nim spotykać,Teraz ty coś musisz z siebie dać.Nie bądź taki jak Vince albo...-przerwałam na chwile i Mick dokończył.
-I Nikki.Wiem.Odbiegając trochę od tematu ,to dobrze że zerwałaś wasz romans w odpowednim czasie.Dziewczyno przez niego mogłabyś się stoczyć.A dzięki temu uratowałaś sobie tyłek.
-Wiem.Chociaż to auto.Porwały jego dziwki.
-A jak to się stało?
I tu mu o wszystkim opowiedziałam.
***
Po całej mojej opowiedzianej przygodzie:
-O kurwa.Nie zaciekawie.Ale ta ciota musi go znać.Wydaje mi sie ze powinnas z nim pogadac o tym.W koncu musi je znac.
- Mi sie tez tak wydaje.
-Chociaz moze ich nie pamietac.Duzo ostatnio cpa.Zreszta caly zepsol sie stacza.Crue powoli nie ma.Ale chuj z tym.Musze walczyc o Johnego.
-Wiem a propos ,jak spotkasz sie z nim to daj mu to - wyjęłam z torby małego krokodyla i baśnie braci Grimm .
-I przekaż mu że to od cioci Maggie ,ktora strasznie za nim tęskni i niedługo się z nim zobaczy.
-Ok.Masz dobry kontakt z malym.Ostatnio to zauwazylem.
-Tak,Lubie male dzieci i o dziwo one lubią mnie.Ale Johnego znam od małego.To też jest jakaś więź ,wiesz.
-Tak.O jesteśmy w L.A.Dokąd cię podwieźć?
-Na najbliższy komisariat.I mógłbyś mnie potem do Nikkiego zawieźć?
-Jasne.Akurat masz szczęście.Bo jest w domu.Chyba.Z nim to nigdy nic nie wiadomo.
-Wiem-uśmiechnęłam się.
***
Po skończonych zeznaniach.Mich zawiózł mnie pod dom mój i Nikkiego.Aż dziwnie się poczułam jak to napisałam.No ale we mnie był głownie gniew.
Zapukałam do drzwi.I otworzył Nikki.Chyba był trzeźwy.
-O Maggie co ty tutaj robisz?-zapytał zdziwionym i nie miłym głosem.
-Musimy pogadać-weszłam do środka.
-Co się stało?
-Twoje dziwki ukradły moje auto!Nie wiem jakim prawem.Ale masz się z nimi skontaktować i kazać im aby je oddały -powiedziałam nerwowym głosem.
-A co ja mam z tym wspólnego?To nie mój problem-powiedział aroganckim tonem.
Kiedy to usłyszałam wszystko we mnie się zagotowało.
-To tylko mój!Kurwa jego mać!-krzyknęłam i usiadałam na łożko.Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
-Jak zwykle mój problem.Bo ty masz wszystko w dupie.Cały Nikki Sixx.Nie przeszkadzało ci jak się ze mną pieprzyłeś.Jak mi wmawiałeś że mnie kochasz.Kiedy cię pocieszałam i kiedy dawałam ci dragi ,gdy o to prosiłeś.Ile razy ratowałam ci dupę ,gdy policja pukała do nas ,z powodu awantur.A ja wsypywała twoje dragi do łazienki.I to że wpakowali nas ,w ten cholerny udawany ślub - krzyknełam cała zaryczna.Zaczęłam płakać ,jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry.
Cały ból zaczął się ze mnie uwalniać . I nagle...poczułam jego jego ręce obejmujące mnie.
-Magg...ja ...ja.Maggie nie płacz.Pomogę ci.Wiem że jestem popierdolonym chujem.
Zaczęłam patrzeć na niego.I nie mogła uwierzyć.To Nikki.Ten nieodpowiedzialny gnojek.Właśnie się skrusza.To jest silniejsze ode mnie.JA NAPRAWDĘ WPADŁAM PO USZY.Ja...zakochalam się w nim ,gorzej niz wczesniej myślałam.
-Ale i tak jestem zajebisty dzięki moim fanom.Teraz mam już tylko ich i dragi.Tom ,Vince i Mick mają laski i rodziny.Ja nikogo nie mam ,prócz dragów.Maggie to jest sens mojego życia.Nie wiem co to znaczy być trzeźwym.Nie wiem co to mieć żonę.Rodzinę.Nie wiem.
Kiedy tego słuchałam czułam jak coś się we mnie rozpada.Zaczęłam patrzeć na Nikkiego z czułością.Dotknęłam delikatnie jego ust i twarzy.
-Dałbyś sobie radę,jakbyś chciał.
-Ale nie chcę bo ja już dla nikogo nie znaczę.Jestem tylko zwykłym śmieciem.Niekochanym.Maggie od małego byłem porzucany.
-Cii -dotknęłam jego ust i ...pocałowałam go.On odwzajemnił.Zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie.Po czym się oderwałam i szepnęłam mu ,do ucha.-Ja cię kocham.Niestety.Wiem nie pasujemy do siebie.
Wstałam i poszłam do łazienki przemyć się.Nikki siedział zdzwiony. Kiedy wróciłam i chciałam coś powiedzieć.On się na mnie rzucił i zaniósł mnie na opach ,do sypialni.
-Maggie.Jesteś aniołem.Zasługujesz na porządnego faceta.-Zaczął mnie całować.Odwzajemniłam.Pojawiła się jakaś dziwna magia .Jego ręce powędrowały do mojej szyi.Zaczął mnie dotykać z czułością .Potem nasze ciuchy ,odfrunęły niczym małe ptaszki,które opuszczają swoje gniazdo.W tą noc pojawiła się jakaś dziwna magia,która nami zawładnęła.Nie było tu miejsca na opanowanie ,nienawiść i dystans.
Pojawiło się jakieś uczucie.Iskierka czułości. Której żałuje,Jednak czuję się dobrze.Bo było wspaniale.
***
Kiedy obudziłam się rano.Nikki spał.I przytulał mnie a ja jego.Byliśmy wtuleni ,niczym małżeństwo.Ale ja wiedziałam że to prawdziwy koniec.Wstałam ,tak aby go nie obudzić i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic.Ubrałam się,wzięłam świeża bieliznę którą tu zostawiłam.I zobaczyłam w koszu na pranie.Stanik.Uswiadomilam sobie ze musiala tu byc jakas dziwka.
Wtedy oprzytomnialam.Chcialo mi się płakać.Ale nie zrobiłam tego. Weszłam po cichu do sypialni.Nikki spał smacznie.Było bezpiecznie. Wzięłam kawalek kartki który leżał przy stoliku nocnym Sixxa.I zostawiłam liścik:
 Drogi Nikki ta noc była cudowna.Ale sam wiesz że muszę odejść.Tak będzie lepiej dla nas obojga.Nie pasujemy do siebie.Jednak wiedz,że wierzę w ciebie.I życzę tobie ,abyś z tego wyszedł.Teraz jednak mam do ciebie prośbę.Chcę abyś złożył zeznania na komisariacie i pomógł im odszukać te dziewczyny.Chce bowiem odzyskać mój samochód. Proszę zrób to dla mnie.Za tą noc,za to co było czasem między nami ,podczas magicznych chwil.Ale bowiem po to abyś spłacił swój dług ,względem mnie.To ostatnia rzecz o jaką proszę ciebie.Obiecuję że więcej nie będziesz miał ze mną styczności.I dostaniesz spokój ,którego pragniesz. 
Żegnaj.
Twoja Maggie.
***
I  to było ostatnie spotkanie.Moje z Nikkim.Potem zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Z tamtego miejsca poleciałam do Nowego Jorku i dotarłam do domu.
Od tego czasu nie wychodzę z domu.Cały czas to wspominam.Ale to po raz ostatni .Teraz już na ,zawsze koniec z Sixxem . Mimo tego że wiem ,że tamta noc to był błąd.To czuję się lepiej. W końcu poczułam z jego strony jakieś uczucie. To mi pozwala spokojnie to zakończyć.Zaskoczyła mnie również inna rzecz....



***


 I sit and wait -
Does an angel contemplate my fate?
And do they know
The places where we go?
When we're grey and old
'cuz I have been told
That salvation lets their wings unfold ...

So when I'm lying in my bed
Thoughts running through my head
And I feel the love is dead
I'm loving angels instead...

And through it all she offers me protection
A lot of love and affection
Whether I'm right or wrong
And down the waterfall
Wherever it may take me
I know that life won't break me
When I come to call she won't forsake me
I'm loving angels instead!

When I'm feeling weak
And my pain walks down a one way street
I look above
And I know I'll always be blessed with love
And as the feeling grows
She breathes flesh to my bones
And when love is dead
I'm loving angels instead


"Well, she was an American girl
Raised on promises
She couldn't keep thinkin'
That there was a little more to life somewhere else

After all it was a great big world
With lots of places to run to
And if she had to die tryin'
She had one little promise she was gonna keep

O yeah, all right
Take it easy, baby
Make it last all night
She was an American girl

Well, it was kind of cold that night
She stood alone on her balcony
Yeah, she could hear the cars roll by
Out on 441 like waves crashin' on the beach"

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tak jak obiecałam dodałam rozdział maju.Dotrzymałam swojej obietnicy.I go również dedykuje mojej kochanej niecierpliwej Evciu :*. 
Chyba wróciłam.Postaram się dodwać częsciej rozdziały.I mam nadzieję że uda mi się nadrobić zaległości w waszych blogach.Niestety nie zdarzy się to we wszystkich.Bo nauka nie pozwala.
Ale szkola niedługo się skończy i będę mieć ,więcej czasu.Czekam tylko na to,a teraz.Miłego czytania!Również dla ciebie ,Evciu niecierpliwcu XD.

 

4 komentarze:

  1. Gratias za dedykacje ;* Ty sobie mnie nie przywłaszczaj! I ja mogę być niecierpliwa bo pisze ,,Zaraz dodam''', a czekałam jakąś godzinę bo Madzi zachciało oglądać się Kleopatrę!
    Maggie znów przespała się z Sixxem ale jak dobrze, że od niego uciekła. Nikki taki dobry? Coś dziwnego. Chyba widzi to co ze sobą zrobił. Mick w sumie to równy gość ale i tak zawsze przypomina mi brzydkiego krasnoluda-trolla xDD Takie skojarzenie. Ale podwiózł dziewczynę i jeszcze porozmawiał. Tylko te dziwki na początku. What the fuck?! Ja już myślałam, że ją pobiją.
    A na końcu ten zarąbisty chomiczek ;3 Matko jaki on jest uroczy taki Pi-Pi.
    Powiem Ci, że trudno piszę się komentarz słuchając Roda Stewarta i masz ochotę się na niego rzucić xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Evciu.
    Co do Roda Stewarta ,to się tobie nie dziwię.Bo niezła z niego dupa XD.
    Oj Evciu nie denerwuj się,to Kleopatra wpłynęła na moją wenę C:.Powinnaś się cieszyć że w ogóle dodałam :D.
    Wiesz co do ich wspolnej nocy ,to nie mialo w ogole jej byc XD.Ale tak jakos wyszlo. I teraz pewnie to już się nie zdarzy!
    Evciu ,ćpun zawsze wie co ze sobą robi ,tylko ciezko mu sie do tego przyznac XD. No Mick tak,ale zgadzam sie z tobą XD.
    Oj czytasz kochana za duzo kryminalow,ale wiesz lepsze pobicie niz ukradnięcie auta!
    Zwierzaki ,zawsze są urocze :3.
    A na końcu dodam że i tak już jesteś moja XDD. Wiec nie ględź tyle!
    Pozdrawiam ,twoja kochana Madeline C:.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku myślałam, że jak Maggie wyjdzie z auta, to zaraz przyleci jakiś facet z tasakiem, siekierą albo innym mieczem XD. A tu co? Ja pierdzielę, znowu jakieś inne laski Sixxa! I w dodatku ukradły samochód!
    Nikki mnie trochę zadziwił. Ale chyba w dobrym znaczeniu, może zrozumiał, że jest już na dnie. Przespał się z Maggie, ale dobrze, że go zostawiła w takim
    momencie.
    Fajnie, że Mick próbuje ogarnąć te sprawy z synem. Może w końcu ktoś będzie szczęśliwy..? ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Alise.
    Milo widziec twoj kreatywny komentarz (:.No wiesz cpun ,zawsze wie ze zle robi. Tylko sie przed tym wzbranial . Tez uwazam ze dobrze ze zostawila go . Inaczej znow moglby wszystko zepsuc .
    No Johny napewno.Ale wiecej nie zdradze . W nastepnym rozdziale dowiesz sie ;).
    Pozdrawiam Madeline.

    OdpowiedzUsuń