niedziela, 31 maja 2015

* VII - małe zawirowania.

19.04.1988
Poranek. Do pokoju wlatują promienie słońca.Wygląda na to ,że zapowiada nam się dzisiaj słoneczny dzień.Szkoda że bez Vince'a.Jednak prawdą jest ,to że związki w branży muzycznej są ciężkie.Nakładają się na to :dragi,seksowne laski pokazujące cycki na koncertach,alkohol ,ciągłe rozjazdy.
Znam to już dobrze.Vince ciągle nie ma w domu.No bo trasy koncertowe.Wydaję mi się ,że to tylko głupie wymówki.Wiem co się wyprawia u Motleyow. Chłopaków widuję ,czasem w mieście.A gdy dzwonię do Vince'a mówi że "pracuje". Mam powoli tego dość.Jeszcze jakiś czas temu pytałam go dlaczego chłopaki już wrócili.A on ,na to:
-No bo muszą popracować nad moim głosem żeby wszystko było idealnie.
Tak.Idealnie.Nawet ja ,jako wokalistka nie spędzam tyle czasu w studiu.Ale on o tym zapomina.Myśli że jestem  głupia.Ale tu się myli. Chcę mu wierzyć.Bo przecież będziemy mieć dziecko. I mamy wziąść ślub. Al zaczynam miec chwile zwątpienia.A przecież nie mogę się denerwować.Ale do niego to nie dociera.Odbyłam z nim milion rozmów.Na początku zapewniał mnie o swojej miłości ,o tym że kocha mnie i że innej laskinigdy tak nie kochał i mu nie zależało.Ale z czasem robił to croaz rzadziej.Aż przestał .Coraz częściej go nie ma.Rzadko przyjeżdza.A wiem że jest.Bo mam trik.Dzwonię do Heather i pytam się czy Tommy jest i czy chłopaki przyjechali.Ona,zawsze dopytuje się Tommego.A ten jej mówi prawdę. Powoli mam tego dość.Nie przepraszamraz bawię sie.Za nim zostanę matką.I zostanę wciśnięta w gar obowiązków dorosłego życia!Będę jak Roxy.Zdaję sobie z tego sprawę.ALe teraz mogę trochę poszaleć.Mam dosyć ciągłego czekania.Wynajmę prywatnego detektywa.Chcę aby sprawdził ,czy lekkomyślny Vince ,rzeczywiście się zmienił.Czy nie ma jakis problemów.Tok rozumowania Motleyow jest śmieszny.Nie powiedzą lasce o problemach.Z nimi nie ma szczerych rozmów.To narkomani i alkoholicy z problemami . Nie są przygotowani na ojcostwo .
Ale mimo to wierzę w Vince. Albo chcę . Przecież nosze jego dziecko . Nie mogę tego tak zostawić i rzucić.To już nie jest takie proste.Nie mogę być królową,która włada męskimi sercami.Nie mogę odejść z godnością.Tu już nie ma miejsca ,na moją grę . Będę:matką,gospodynią,a przede wszystkim stanę się dojrzałą kobietą.Nie będzie miejsca na imprezy i facetów. Moim zadaniem jest wychowanie dziecka ,na jak najlepszego człowieka.Które zaofiaruje mi swoją bezinteresowną miłość.Czekają mnie najlepsze chwile w życiu człowieka. Chce stworzyć rodzinę.Tylko do niej potrzebny jest ojciec...
I tu właśnie nie wiem ,czy on naprawdę chcę mieć rodzinę .
***
Otwieram oczy i spoglądam na zegarek.6:00.
Jak dobrze ,zdążę na wywiad. Przekręcam się tylko na prawą stronę i widzę Stephena. Ohh tak słodko śpi mój Atonio Banderas . Zapomniałam jak to jest już ze Stephenem. Teraz właśnie zastanawiam się dlaczego zostawiłam go dla Vince. Trzeba było trzymać się go.No ale cóż . Nie lubię być zaniedbywana przez faceta. Póki jest się mlodym trzeba się bawić. Choć wiem że dobrze nie postąpiłam wtedy ,to i tak tego nie żałuję .Stephen też nie potrafi oprzeć się urokowi kobiet.
Ale we mnie też się chłopak zadurzył .Ja w nim też.Ale to było dawno spisane na straty . Prędzej czy później by mnie zostawił . Ale to ja przejęłam pałeczkę.
Cmokam gołego Stepehna w policzek i wstaję.Zbieram swoje ciuchy z podłogi i idę do łazienki.Biorę prysznic i ubieram się.Tapiruję włosy . Wyjmuję szczoteczkę,którą zawsze noszę przy sobie i użyczam pastę"Antoniego". Tak gadam na Stephena.Zawsze tak na niego mówię. Cóż wczorajszej feralnej nocy.Przespaliśmy się ze sobą. Czuję się samotna i nie powiem że jestem z tego zadowolona . Ale mam dosyć samotności . On pewnie też jest z jakimiś laskami. Więc czemu mam być święta?
Mamy takie same prawa. A ja nie pozwolę się zniewolić ,tylko dlatego że powinnam być uosobieniem dobroci i wierności .Mamy lata 80 a nie średniowiecze. Kobiety mają takie same prawo,jak mężczyźni.
Ale dobra Janet nie udawaj.Czujesz cos do Stephena . I do Vince .To byl tylko pretekst . Ale teraz juz sie nie wycofasz . Musisz zacząc odpowiadać za swoje czyny i czas na stanie się odpowiedzialnym dorosłym człowiekiem .Czego mi brakowało. Ale trzeba było się bawić . I poczuć smak miłości .Tylko tego szukam. Jestem aniołem poszukującym miłości i czułości . Zawsze taka byłam . Szukam faceta ,troszke podbnego do mojego taty. Ktory jest wspanialy. 
Księżniczka szuka swojego księcia. Moj tata ,zawsze mnie tak traktował. 
Najmłodsi z rodzeństwa tak maja.Ale nie bedę wgłębiać się w dalszą analizę ,swojej duszy. Maluję usta błyszczykiem i upiększam swoje rzęsy tuszem. Nie wyglądam jak Janet. Nikt mnie na szczęscie nie pozna. Sława to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem .
Idę na dół.Ubieram swoje szpilki i poprawiam włosy.
-Już idziesz?-Słyszę głos Stephena.
-Muszę.Zaraz mam wywiad w telewizji. I muszą mnie przygotować . Żegnaj Stephen . -Podeszłam do niego i pocałowałam go.
Odwzajemnił namiętnym pocałunkiem .
-Dzięki za wszystko -rzuciłam i wyszłam . Na dworzu stała już zamówiona limuzyna. Szofer otworzył mi drzwi i rzucił:
-Witam ,coś pani podać?
-Sok pomarańczowy -ubrałam okulary i wsiadłam. Po chwili szofer przyniósł mój sok.
-Proszę.
-Dziękuje, proszę wsiąść i jechać.
***
Weszłam do budynku i ruszyłam prosto do garderoby. Oczywiście przed budynkiem zgromadził się tłum ,pytający o Maggie i Michelle . Powiedziałam im że musiały pilnie wyjechać. Bo co miałam im powiedzieć? Nie będę im zdradzać prawdy. Ehh nie lubię takich sytuacji. Ale cóż...
Usiadałam na fotel obrotowy na przeciwko toaletki ,a w okól mnie zgromadził się tłum makijażystek .
Ogolnie to same sie malujemy. Ale chociaż raz dam się im pomalować co mi tam.
Ale na moich zasadach.
-Ej dziewczyny proszę was o lekki makijaż.Na oczach maja być lekkie kreski. Możecie dać puder na moje poliki ale nic więcej.- Dziewczyny zaczęły wykonywać moje polecenia . Kiedy już skończyłam ,spojrzałam się w lustro. Nagle do pomieszczenia weszła kobieta od ubioru .
-Witam panią.Przyszłam panią przyszykować.
-Dziękuję ale dzisiaj proszę dostosować się do moich wymagań. Dzisiaj mam być prawdziwą Janet a nie lalką barbie z Vixen. Proszę o nie tapirowanie moich włosów. I chcę białą koszulę. Dalsza część jest mi obojętna. Toteż pani zajmująca się ubiorem wybrałam mój strój i wyglądałam szałowo. W końcu byłam naturalna. 
****
Znajdowałam się w studiu porannego programu w VH1 . Siedziałam grzeczna jak trusia i czekałam na polecenia reżysera i reportera.
3.
2.
1.
Zaczynamy!
R:Witamy w studiu panią Janet Gardner.Znaną wokalistkę z zespołu Vixen.
J:Witam.
R:Jak podoba ci się studio?
J:Studio jak każde inne (śmiech) . Bardziej podoba mi się pogoda za oknem.Ale Ron może przejdziemy do konkretów (uśmiech)?
R:Jasne.Miło cię widzieć ,taką rozpromienioną i naturalną. Coż..na scenie masz...
J:Mam swój specyficzny styl. Wiem .Ale czegóż spodziewać się po glam metalowym zespole (smiech).
R:No tak. Pokażmy twarz tej młodej damy ,na scenie.

Na wyświetlaczu pojawiło się moje zdjęcie.
J:Oh to tylko wizerunek sceniczny (smiech) . Postawa rock'n'rollowca musi byc.
R:No tak.Skupmy się może na twoim życiu prywatnym ,jak ono wygląda?
J: Moje zycie. Coz jest cudowne. Udalo mi sie usidlić prawdziwego ogiera z Motley Crue (smiech). Teraz jestem szczesliwa kobietą,oczekującą na dziecko . Kiedyś trzeba w końcu założyć rodzinę (uśmiech).
R:O to gratulacje! Z tego powodu szykujecie z Vincem ślub?
J:Oczywiście od miesiąca , jestem szczęśliwą narzeczoną Vince'a Neila. Za trzy miesiące będę jego żoną.
R:Jak to jest być z Vincem Neilem ?
J:No a jak ma byc.Łatwo nie jest bo obydwoje pracujemy w tej samej branży ,ale dajemy radę. I się bardzo kochamy. Nasza miłość przypomina ,pierwszy związek małolatów. Choć teraz mamy mało czasu dla siebie. I jakoś to nas odsuwa od siebie .
R:No tak ,to jest pewne. Ale co z twoją karierą?Na razie nie koncertujecie.Do tego zrobiło się głośno o zniknięciu Maggie  i Michelle .
J:Michelle i Magie musiały pilnie wyjechać , otóż miały ważne sprawy . Ale za trzy miesiące znowu wracamy. Teraz razem z Alanem dopilnujemy spraw związanych z płytą . Cóz moja kariera i zespołu dalej sie rozwija. 
R:A jakie sa wasze stosunki w zespole?
J: Ogolnie dobre, ale wiadomo zdarza sie ze sie poklocimy. Jednak ciezko utrzymac dobra atomosfere przy slawie i tylu obowiazkach.
R:Czy uwazasz ze slawa zmienila was?
J:Wiadomo ze tak.Slawa kazdego zmienia, ale i tak sie dogadujemy Jednak kazda z nas ma swoje prywatne zycie,do ktorego nie ingerujemy. Roxy ma dziecko , ja teraz tez sie spodziewam . A Michelle i Maggie ,są małolatami ktore doswiadczaja zycia. Jestesmy troche inne i na innych etapach,ale łączy nas muzyka . Ktora potrafi zalagodzic ,spory ktore niestety sie pojawiaja i pojawiać będą . To jest normalne w zespole.Wskaż mi zespół który w ogóle się nie kłoci? Nie ma takiego. 
R:Odbiegając trochę od tematu.Jak poznałaś się z Vincem.\
J:Cóż to jesy długa historia (uśmiech). Otóż poznałam Vince'a kiedy byłam jeszcze ze Stephenem. Ale to już były końcówki naszego związku. Zaczęło się wtedy pomiędzy nami psuć. I pewnego dnia poznałam go w barze. Wiedziałam że jest jego najlepszym kumplem ,ale do tamtej pory go nie znałam. I wtedy zaczęliśmy rozmawiać, Vince zaczął do mnie zarywać pod wpływem alkoholu (smiech).Potem sie umowilismy na herbate. I tak zaczelismy sie czesciej spotykac.Stephena czesto nie bylo w domu , a ja praktycznie nie mialam kolezanek. Bo bylam swierza w L.A . I odpowiadala mi ta znajmosc. Potem dolaczylam do zespolu i zerwalam ze Stephenem ,raczej doszlismy do tego oboje . No i wprowadzilam sie do Vince. Bo wczesniej wdalismy sie w romans. I tak to sie jakos przerodzilo w milosc.Czesto tez spotykalismy sie na wyscigach . Czesto bralam w nich udzial i raz zdarzylo sie ze , oboje bralismy udzial w takim jednym. Oczywiscie bylismy dobrymi uczestnikami ,ale to ja go pokonalam. Potem poszlismy na piwo i oczywiscie on byl wsciekly ze przegral z kobieta. Potem alkhol zaczal tak na nas dzialac,ze poszlismy do lozka. Bo pewnie to cię interesuje.
R:Po części. Dziwi mnie twoja szczerość (smiech).
J:Nie ma niczego do ukrycia. Jestem szanujaca sie kobieta.Ktora jak juz kocha,to na zabój. 
Szanuje sie.
R:Zastanawia mnie ,co wtedy bylo ze Stephenem?
J:Ohh Stephen mial wtedy inne . Wtedy juz dochodzilo do tego ,ze byl tylko raz na dwa tygodnie w L.A.Niby mial duzo pracy ,ale to byly tylko zwykle klamstwa. Ale uczucie miedzy nami wtedy juz wyparowalo. Wczesniej zaczela je niszczyc nasza praca.
R:A jak poznałaś Stephena?
-Tez na imprezie.Mojej pierwszej ,na ktorej bylam w L.A.U mojej kumpeli striptizerki. De Holland . Zaczelismy sie wtedy dosc czesto spotykac (usmiech). I jak to na glamowca przystalo ,kazda laske trzeba zdobyc. Wiec Stephen zaczal sie o mnie starac. Kupowal kwiaty kiedy mielismy sie spotkac, zapraszam do kina ,na spacery. No i tak wyszło ze zostalismy para. Niestety pozniejsze wyjazdy ,zaczely ochladzac nasz zwiazek. To jest minus slawy.
R:Piekna historia. Mialas szczescie. Ale teraz wracajmy do pracy. Planujesz solowa kariere?
J:Na dzien dzisiejszy nie i nie moge sobie na to pozwolic ,bo lada chwila narodzi sie dziecko. Ale moze kiedys . Na razie nie mam tego w planach.
R:Rozumiem.No powoli nasz czas dobiega ku koncowi.Milo bylo goscic ciebie Janet.
J;Mi rowniez bylo milo.
Wstaliśmy i podaliśmy sobie ręce i program się skończył.
***
Kiedy wrocilam do domu ,od detektywa .Od razu ruszylam do kuchni zrobic sobie jedzenie. .Gdy nagle do mojego pokoju wparowal Johny.
-Ciocia Dzanet - krzyczal.
-Kochanie ,co ty tu robisz?-podeszlam do niego i przytulilam go.
-Psyjechalem z mama ,na chwilce do Los Andzeles.
-To fajnie ,ciesze sie.Stesknilam sie.
-Johny ile razy mowilam ci ze sie puka -zobaczylam Roxy.-Sorki Janet ,ale znasz malego.
-Jasne ,nie widze problemu. Idzie to malemu wybaczyc.A wy co tu robicie?Myslalam ze jestes we Wloszech.
-Przylecielismy na chwile.Musze cos zalatwic i wracamy.
-I co tam maly robisz?
-Bawie se w oglodzie z nonno.
-Kto to nonno?
-Dziadek po Wlosku - powiedziala Roxy.
-Cioci moge idz do oglodu?
-Jasne.
-Tylko uwazaj i zaraz wroc.
-Dobze.
-I jak tam u ciebie?
-Nijak.
-Czemu z Vincem ci sie nie uklada?
-Tak.
-Co sie stalo?
-Chyba mnie zdradza.Traktuje mnie jak powietrze,ale wynajelam prywatnego detektywa zeby to sprawdzil.
-I dobrze,ale jak mam lepszy pomysl ,zeby tego dowiesc.
-Jaki?
-Jak chcesz mozemy pojechac do nich,jak beda na trasie i sprawdzic.Ja wparuje do chlopakow a ty go poszukasz.
-I co znajde go jak migdali sie z laska w kiblu?
-No ,jezeli trafimy na odpowiedni moment. A na ten bedzeimy czekac z detektywami.
-W sumie to niezly pomysl! 
-No do kiedy oni sa na trasie?
-Za dwa tygodnie wracaja.
-Swietnie! A gdzie beda po jutrze|?
-W Portland.
-To pojedziemy tam tylko trzeba sie lepiej dowiedziec w jakim hotelu beda.
-Masz racje,jezu Rox dzieki -przutulilam ja.-Ty moja wariatko.
-Perkusistki takie sa -usmiechnela sie.
-A jak sprawa z Mickiem.
-Nijak .Ale przy okazji pogadam z nim.Choc watpie ze bedzie w stanie. Dam mu jeszcze jedno ultimatum i potem zobaczymy.
-Ale wiesz ze Johny go potrzebuje?
-Wiem.Ale tak byc nie moze.
-Ok ,rob jak uwazasz. 
Nagle uslyszalysmy trzask i Roxy pobiegla do malego.
I wrocila z nim do domu.
-Janet sorki ale maly rozbil ci doniczke.Ile razy mam mowic Johny ze nie wolno 
-Pseplasam ,to bylo niecacy.
-Ale nic ci sie nie stalo Johny?
-Nie ciociu Dzanet....

Women of a certain age 
They learn to rely and judge all his responses 
Having played the mating game 
She doesn't waste time cause all that she wants is 
Really honest emotions 
Ones he can't help but show 
Though I hardly know your name 
I know about love and I know 

I don't wanna lose you 
I don't even wanna say goodbye 
I just wanna hold on 
To this true love, true love"

I know there's something in the wake of your smile

I get a notion from the look in your eyes yeah
You've built a love but that love falls apart
Your little piece of heaven turns to dark



Listen to your heart
When he's calling for you
Listen to your heart
There's nothing else you can do
I don't know where you're going
And I don't know why
But listen to your heart

Before you tell him goodbye"





VI - Koniec.

19.03.1988
To koniec.Zawieszam na jakiś czas pamiętnik. Teraz przychodzi czas by zmierzyć się z własną psychiką i powolnymi krokami zacząc sobie wybaczać.Muszę odmienić swoje życie a po drugie je zakończyć.I zacząć nowe.A to oznacza że idę na odwyk.
Całe trzy miesiące w ośrodku ,pośród podobnych ludzi.To czas by zapomnieć o Nikkim.
A propos Nikkiego. Złożył zeznania.Teraz może szybciej znajdą mój samochód i te laski.Ale to mnie nie obchodzi.Mam nowe auto.
 
Tamte było z lat 70 i było trochę zepsute. Pewnie i tak musiałabym je wymienić . Zresztą kojarzyło mi się ze starym życiem. Nawet jeśli się znajdzie.To sprzedam je.Ehh. Za dużo myślę pora to skończyć.Powrócę wraz z nowym narodzeniem.


Żegnajcie. 

"Who knows where the cold wind blows,
I ask my friends, but, nobody knows
Who am I to believe in love,
Oh, love aint no stranger

I looked around an what did I see
Broken hearted people staring at me,
All searching cos they still believe,
Oh, love aint no stranger

I was alone an I needed love
So much I sacrificed all I was dreaming of,
I heard no warning, but, a heart can tell
Id feel the emptiness of love I know so wel


Well, she was an American girl
Raised on promises
She couldn't keep thinkin'
That there was a little more to life somewhere else

After all it was a great big world
With lots of places to run to
And if she had to die tryin'
She had one little promise she was gonna keep

O yeah, all right
Take it easy, baby
Make it last all night
She was an American girl

Well, it was kind of cold that night
She stood alone on her balcony 
Yeah, she could hear the cars roll by
Out on 441 like waves crashin' on the beach

And for one desperate moment
There he crept back in her memory
God it's so painful when something that's so close
Is still so far out of reach

O yeah, all right
Take it easy, baby
Make it last all night
She was an American girl"

"Now here you go again
You say you want your freedom
Well who am I to keep you down
Its only right that you should
Play the way you feel it
But listen carefully to the sound
Of your loneliness
Like a heartbeat.. drives you mad
In the stillness of remembering what you had
And what you lost...
And what you had...
And what you lost"

"Thunder only happens when its raining
Players only love you when theyre playing
Say... women... they will come and they will go
When the rain washes you clean... youll know

Now here I go again, I see the crystal visions
I keep my visions to myself
Its only me
Who wants to wrap around your dreams and...
Have you any dreams youd like to sell?
Dreams of loneliness...
Like a heartbeat... drives you mad...
In the stillness of remembering what you had...
And what you lost...
And what you had...
And what you lost

Thunder only happens when its raining
Players only love you when theyre playing
Say... women... they will come and they will go
When the rain washes you clean... youll know"

Me and Billy boy and old lady jane
We hitched a ride, took a fast movin' train
Got to the top with our heads spinnin' round
You never know just what you got until you're comin' back
Down on the farmland Mississippi shade
The folks down there they told me take it day by day

And walk the last mile
Before I sleep
It'll be a while
Before I get my peace
With the same style
I walked for years
On the last mile
I can rest my fears"

V - A kołowrotek się kręci

10.03.1988
 Wszystko wydawało się takie piękne,cudowne wręcz rajskie.Moja nowa wolność dodała mi zbyt wielkich skrzydeł.Kiedy wzbiłam się do góry i byłam pewna ,że lecę w odpowiednim kierunku-zboczyłam.Upadłam ,jak gołąb.I to jeszcze w klatkę.
Nie będzie nowej Maggie! Myślałam że jest!Ale jej nie ma!Nic się nie zmieniło !
A przykładem jest mój cudowny powrót do N.Y z Portland.
Już ,więcej  nie wyjadę z tąd do póki nie wyjdę z ośrodka.W którym oczywiście jeszcze,mnie nie ma.
Siedzę sobie na kanapie w domu mojej siostre.I rozpamiętuje.Super.
Nie ma już tej twardej laski. Ale co ja się tutaj będe użalać.Mój kochany pamiętniczku.Wrócę do tj feralnej nocy.
Kiedy jechałam spotkałam koleżankę Slasha i Duffa.Widziałam ją może z dwa razy. 
 Alex się zwie. Cóż widać że dziewczyna ma problemy , no ale któż ich nie ma.Tylko lekko mówiąc ,ona chyba za bardzo wyolbrzymia je sobie.
Ale co ja bedę się tutaj o tym rozpisywać .Lepiej przejdę do prawdziwych szczegółów. Więc nieodpowiedzialni Gunsi zostawili Alex przy drodze.No to postanowiłam że pomoge dziewczynie.No i zaczęliśmy rozmawiać.O Slashu ,o Gunsach i o...zauroczeniu.Bowiem ona jest szalenie zakochana w Slashu.Niestety on nie zwraca na nią uwagi.Choć nie dziwię się mu ,bo wiem w jakich laskach gustuje.On woli pewne siebie,zadziorne.A nie zakompleksione i użalające się nad sobą.Z tego co wiem ,to przespali się kilka razy . A teraz on ma ją w dupie. No i weszliśmy z nią na ten temat.
Oczywiście wyraziłam swoją opinię.Która najwidoczniej się jej nie spodobała,ponieważ dziewczyn a wzięła i się na mnie obraziła.No cóż nie ubolewam nad tym.
Ale ubolewam nad jednym...
***
Była noc.Piękna gwieździsta noc.Pojechałam nad moje ukochane jezioro.Kiedy wjeżdzałam ,to zauważyłam auto.Pomyślałam że jacyś zakochani urządzili sobie romantyczny wypad.Niestety tu się bardzo pomyliłam i za tą pomyłkę słono zapłaciłam.
Kiedy siedziałam w aucie i marzyłam ,przy czarującej muzyce Janis Joplin.Usłyszałam pukanie w okno.Oczywiście to wyrwało mnie z moich myśli i skłoniło do spojrzenia w tamtą stronę.
Zauważyłam blondynkę ,ubraną w ramoneskę.Więcej nie mogłam zobaczyć.
Oczywiście sprawiała wrażenie miłej.Odsłoniłam okno.
-Dzień dobry,zgubiłyśmy się z moją koleżanką.Mogłaby pani wysiąść i wskazać nam drogę.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się i wziełam swój plecaczek i wysiadłam.-Więc musi pani pojechac....
Nie dokonczyłam ,bowiem pojawiła się jej koleżanka -brunteka.Która miała na sobie bluzke zMotley Crue i miała na sobie miniówkę w kratki.
-No,miło nam Maggie.Posłuchaj ta rozmowa będzie trwała krótko.Wiemy że jesteś żoną Nikkiego i radzimy tobie,abyś całkowicie z nim zerwała kontakty.Dlatego że on jest NASZ!-Miałam już coś odpowiedzieć ale one wsiadły do mojego auta ...i odjechały.
Próbowałam je gonić.Krzyczałam ,żeby zostawiły go i się ode mnie odczepił.Na próżno.Zostawiły mnie w lesie.Bez auta.Z moim plecakiem.Cieszyłam się ,że niczego tam nie było.Całą zawartość schowka miałam w plecaku .Teraz byłam dumna  z mojego zwyczaju ,nie trzymania rzeczy w aucie.
Nie miałam innego wyjścia ,jak złapanie stopa.Kiedy szłam i paliłam fajkę .Zastanawiałam się czemu mnie to spotkało.Kurwa,wykiwały mnie dzwiki Sixxa.
Co ja im zrobiłam?Przeciez całe zycie ,bylam mila dla ludzie,dobra i pomocna.A teraz mnie takie cos spotkalo . Kiedy szłam i sznur aut minął mnie.Ktos się zatrzymał.Rzuciłam fajkę na asfalt i zdeptałam.A za kierownicą zobaczyłam Micka . Jakież było moje wielkie zdziwienie,gdy go ujrzałam.
Co on robi o tej porze i w tym miejscu?
Wsiadłam.
-O Maggie co ty tutaj robisz?
-Hej Mick,auto mi ukradli.Może mnie podwieźć na komisariat w L.A?
-Jasne.
I odjechaliśmy.
-Co ty tutaj robisz?
-Pojechałem na przejażdżkę.Przemyśleć swoje nędzne życie.
Spojrzałam na tylne siedzenie.I zoabaczyłam pełno butelek alkoholu.
Wiadomo po co była mu ta przejażdżka.Alkohol mu się skończył.Roxy nie raz żaliła mi się że Mick pije. 
-Aha ,rozumiem.Jak tam Roxy i Johny?
-Szczerze ,nawet nie wiem.Roxy wyjechała ,bo uznała że źle się opiekuję synem. I powiedziała że jeżeli ,dalej będę pijany w towarzystwie małego to odbierze  mi prawa.
-Aha.I co zamierzasz z tym zrobić?-spytałam delikatnie.
-A co mogę zrobić?Moje życie i tak jest już do dupy.Widocznie wszystko musze stracić.
-Mick.Nie zrozum mnie źle.Bo nie chcę się wtrącać.Ale Johny to fajne ,kochane i mądre dziecko.Ktore bedzie potrzebowac ojca.Jestes dobrym ojcem i widac ze go kochasz ,ale nie potrafisz sie hamowac .A Roxy się nie dziwie ,bo ona dba o to aby Johny wyrósł na porządnego człowieka.
Zapadła chwila ciszy.
-Mick ,naprawdę nie chcesz starać się o Johnego?Przeciez Roxy  nie wymaga od ciebie żebyś całowicie rzucił alkohol.Ona chce żebyś tylko był trzeźwy przy synu.Wiem że to dla ciebie dużo.Ale kiedyś będziesz stary i będziesz potrzebował jego opieki.A on raczej może ci jej nie udzielić,jeżeli ciebie przy nim nie będzie.To jest twój syn i jak będziesz chciał to dasz radę wytrzeźwieć ,za nim go weźmiesz. Jeden ,czy dwa weekendu bez alkoholu cię nie zbawią.Dasz radę ,jeżeli będziesz chciał.
-W sumie masz rację.Ja ostatnio trochę opadłem z sił.
-Rozumiem ,ale warto się postarać i zadzwonić do Roxy.Wiesz ile ona musiała poświęcić dla małego . I ile poświęciła ,abyś ty mógł się z nim spotykać,Teraz ty coś musisz z siebie dać.Nie bądź taki jak Vince albo...-przerwałam na chwile i Mick dokończył.
-I Nikki.Wiem.Odbiegając trochę od tematu ,to dobrze że zerwałaś wasz romans w odpowednim czasie.Dziewczyno przez niego mogłabyś się stoczyć.A dzięki temu uratowałaś sobie tyłek.
-Wiem.Chociaż to auto.Porwały jego dziwki.
-A jak to się stało?
I tu mu o wszystkim opowiedziałam.
***
Po całej mojej opowiedzianej przygodzie:
-O kurwa.Nie zaciekawie.Ale ta ciota musi go znać.Wydaje mi sie ze powinnas z nim pogadac o tym.W koncu musi je znac.
- Mi sie tez tak wydaje.
-Chociaz moze ich nie pamietac.Duzo ostatnio cpa.Zreszta caly zepsol sie stacza.Crue powoli nie ma.Ale chuj z tym.Musze walczyc o Johnego.
-Wiem a propos ,jak spotkasz sie z nim to daj mu to - wyjęłam z torby małego krokodyla i baśnie braci Grimm .
-I przekaż mu że to od cioci Maggie ,ktora strasznie za nim tęskni i niedługo się z nim zobaczy.
-Ok.Masz dobry kontakt z malym.Ostatnio to zauwazylem.
-Tak,Lubie male dzieci i o dziwo one lubią mnie.Ale Johnego znam od małego.To też jest jakaś więź ,wiesz.
-Tak.O jesteśmy w L.A.Dokąd cię podwieźć?
-Na najbliższy komisariat.I mógłbyś mnie potem do Nikkiego zawieźć?
-Jasne.Akurat masz szczęście.Bo jest w domu.Chyba.Z nim to nigdy nic nie wiadomo.
-Wiem-uśmiechnęłam się.
***
Po skończonych zeznaniach.Mich zawiózł mnie pod dom mój i Nikkiego.Aż dziwnie się poczułam jak to napisałam.No ale we mnie był głownie gniew.
Zapukałam do drzwi.I otworzył Nikki.Chyba był trzeźwy.
-O Maggie co ty tutaj robisz?-zapytał zdziwionym i nie miłym głosem.
-Musimy pogadać-weszłam do środka.
-Co się stało?
-Twoje dziwki ukradły moje auto!Nie wiem jakim prawem.Ale masz się z nimi skontaktować i kazać im aby je oddały -powiedziałam nerwowym głosem.
-A co ja mam z tym wspólnego?To nie mój problem-powiedział aroganckim tonem.
Kiedy to usłyszałam wszystko we mnie się zagotowało.
-To tylko mój!Kurwa jego mać!-krzyknęłam i usiadałam na łożko.Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
-Jak zwykle mój problem.Bo ty masz wszystko w dupie.Cały Nikki Sixx.Nie przeszkadzało ci jak się ze mną pieprzyłeś.Jak mi wmawiałeś że mnie kochasz.Kiedy cię pocieszałam i kiedy dawałam ci dragi ,gdy o to prosiłeś.Ile razy ratowałam ci dupę ,gdy policja pukała do nas ,z powodu awantur.A ja wsypywała twoje dragi do łazienki.I to że wpakowali nas ,w ten cholerny udawany ślub - krzyknełam cała zaryczna.Zaczęłam płakać ,jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry.
Cały ból zaczął się ze mnie uwalniać . I nagle...poczułam jego jego ręce obejmujące mnie.
-Magg...ja ...ja.Maggie nie płacz.Pomogę ci.Wiem że jestem popierdolonym chujem.
Zaczęłam patrzeć na niego.I nie mogła uwierzyć.To Nikki.Ten nieodpowiedzialny gnojek.Właśnie się skrusza.To jest silniejsze ode mnie.JA NAPRAWDĘ WPADŁAM PO USZY.Ja...zakochalam się w nim ,gorzej niz wczesniej myślałam.
-Ale i tak jestem zajebisty dzięki moim fanom.Teraz mam już tylko ich i dragi.Tom ,Vince i Mick mają laski i rodziny.Ja nikogo nie mam ,prócz dragów.Maggie to jest sens mojego życia.Nie wiem co to znaczy być trzeźwym.Nie wiem co to mieć żonę.Rodzinę.Nie wiem.
Kiedy tego słuchałam czułam jak coś się we mnie rozpada.Zaczęłam patrzeć na Nikkiego z czułością.Dotknęłam delikatnie jego ust i twarzy.
-Dałbyś sobie radę,jakbyś chciał.
-Ale nie chcę bo ja już dla nikogo nie znaczę.Jestem tylko zwykłym śmieciem.Niekochanym.Maggie od małego byłem porzucany.
-Cii -dotknęłam jego ust i ...pocałowałam go.On odwzajemnił.Zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie.Po czym się oderwałam i szepnęłam mu ,do ucha.-Ja cię kocham.Niestety.Wiem nie pasujemy do siebie.
Wstałam i poszłam do łazienki przemyć się.Nikki siedział zdzwiony. Kiedy wróciłam i chciałam coś powiedzieć.On się na mnie rzucił i zaniósł mnie na opach ,do sypialni.
-Maggie.Jesteś aniołem.Zasługujesz na porządnego faceta.-Zaczął mnie całować.Odwzajemniłam.Pojawiła się jakaś dziwna magia .Jego ręce powędrowały do mojej szyi.Zaczął mnie dotykać z czułością .Potem nasze ciuchy ,odfrunęły niczym małe ptaszki,które opuszczają swoje gniazdo.W tą noc pojawiła się jakaś dziwna magia,która nami zawładnęła.Nie było tu miejsca na opanowanie ,nienawiść i dystans.
Pojawiło się jakieś uczucie.Iskierka czułości. Której żałuje,Jednak czuję się dobrze.Bo było wspaniale.
***
Kiedy obudziłam się rano.Nikki spał.I przytulał mnie a ja jego.Byliśmy wtuleni ,niczym małżeństwo.Ale ja wiedziałam że to prawdziwy koniec.Wstałam ,tak aby go nie obudzić i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic.Ubrałam się,wzięłam świeża bieliznę którą tu zostawiłam.I zobaczyłam w koszu na pranie.Stanik.Uswiadomilam sobie ze musiala tu byc jakas dziwka.
Wtedy oprzytomnialam.Chcialo mi się płakać.Ale nie zrobiłam tego. Weszłam po cichu do sypialni.Nikki spał smacznie.Było bezpiecznie. Wzięłam kawalek kartki który leżał przy stoliku nocnym Sixxa.I zostawiłam liścik:
 Drogi Nikki ta noc była cudowna.Ale sam wiesz że muszę odejść.Tak będzie lepiej dla nas obojga.Nie pasujemy do siebie.Jednak wiedz,że wierzę w ciebie.I życzę tobie ,abyś z tego wyszedł.Teraz jednak mam do ciebie prośbę.Chcę abyś złożył zeznania na komisariacie i pomógł im odszukać te dziewczyny.Chce bowiem odzyskać mój samochód. Proszę zrób to dla mnie.Za tą noc,za to co było czasem między nami ,podczas magicznych chwil.Ale bowiem po to abyś spłacił swój dług ,względem mnie.To ostatnia rzecz o jaką proszę ciebie.Obiecuję że więcej nie będziesz miał ze mną styczności.I dostaniesz spokój ,którego pragniesz. 
Żegnaj.
Twoja Maggie.
***
I  to było ostatnie spotkanie.Moje z Nikkim.Potem zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Z tamtego miejsca poleciałam do Nowego Jorku i dotarłam do domu.
Od tego czasu nie wychodzę z domu.Cały czas to wspominam.Ale to po raz ostatni .Teraz już na ,zawsze koniec z Sixxem . Mimo tego że wiem ,że tamta noc to był błąd.To czuję się lepiej. W końcu poczułam z jego strony jakieś uczucie. To mi pozwala spokojnie to zakończyć.Zaskoczyła mnie również inna rzecz....



***


 I sit and wait -
Does an angel contemplate my fate?
And do they know
The places where we go?
When we're grey and old
'cuz I have been told
That salvation lets their wings unfold ...

So when I'm lying in my bed
Thoughts running through my head
And I feel the love is dead
I'm loving angels instead...

And through it all she offers me protection
A lot of love and affection
Whether I'm right or wrong
And down the waterfall
Wherever it may take me
I know that life won't break me
When I come to call she won't forsake me
I'm loving angels instead!

When I'm feeling weak
And my pain walks down a one way street
I look above
And I know I'll always be blessed with love
And as the feeling grows
She breathes flesh to my bones
And when love is dead
I'm loving angels instead


"Well, she was an American girl
Raised on promises
She couldn't keep thinkin'
That there was a little more to life somewhere else

After all it was a great big world
With lots of places to run to
And if she had to die tryin'
She had one little promise she was gonna keep

O yeah, all right
Take it easy, baby
Make it last all night
She was an American girl

Well, it was kind of cold that night
She stood alone on her balcony
Yeah, she could hear the cars roll by
Out on 441 like waves crashin' on the beach"

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tak jak obiecałam dodałam rozdział maju.Dotrzymałam swojej obietnicy.I go również dedykuje mojej kochanej niecierpliwej Evciu :*. 
Chyba wróciłam.Postaram się dodwać częsciej rozdziały.I mam nadzieję że uda mi się nadrobić zaległości w waszych blogach.Niestety nie zdarzy się to we wszystkich.Bo nauka nie pozwala.
Ale szkola niedługo się skończy i będę mieć ,więcej czasu.Czekam tylko na to,a teraz.Miłego czytania!Również dla ciebie ,Evciu niecierpliwcu XD.

 

niedziela, 3 maja 2015

KOMUNIKAT


Przepraszam was bardzo ,ale nie mogę przepisać rozdziału. Jest we mnie jakaś blokada ,która mi nie pozwala. Ponadto składają się na to pewne problemy ,z którymi muszę dojść do siebie. Następny rozdział naperwno pojawi się w maju. To jestem w stanie wam obiecać. Ale z następnym nie mam pojęcia kiedy.
Mogę tylko powiedzieć że w czerwcu całkowicie tutaj wrócę . Komentarze postaram dalej się dodwać ,do waszych rozdziałów ,aczkolwiek nie będę na bieżąco z nimi ,to tak jak wspominałam w czerwcu wszystko nadrobię. Nie spodziewałam się że po egzaminach będę mieć taki nawał nauki. I pojawią się pewne okoliczności k które pewnie szybciej pozwoliłyby na napisanie tego.  W czerwcu i przez wakacje mam nadzieję że więcej tu zdziałam . A jak na razie trzymajcie się ...
I zapraszam na opowiadanie mojej kochanej i szalonej Joan C:
http://stilllovingyou84.blogspot.com/#_=_

Do zobaczenia!

'' And please don't cry
I know how you feel inside I've
I've been there before
Somethin's changin' inside you
And don't you know

Don't you cry tonigh"