-O czym - zapytała zdziwiona Joan.
-Studiuję ,ostatni rok psychologię -uśmiechnęłam się lekko.
-To świetnie - Joan powiedziała entuzjastycznie i przytuliła mnie.-Nadasz się ,siostra nawet nie wiesz jak mnie to cieszy,ale teraz zbierajmy się, bo musimy jechać.
***
***
Kiedy po trzecim dniu wróciłyśmy z Joan.Byłyśmy wykończone.Chyba najbardziej ja.Cały dzień spędzony w ośrodku,został poświęcony na składanie dodatkowych papierów.Dodatkowo po parę muszę pojechać do L.A,co nie za bardzo mi się uśmiecha ,ale cóż muszę dać sobie radę.Natomiast, kiedy Joan odebrała telefon i wparowała do mnie cała zdenerwowana ,ogarnął mnie lekki niepokój.Ponieważ wiedziałam ,że zaraz usłyszę jakąś nie ciekawą wiadomość.
-Maggie ,twoja Sophie zaginęła!
-Co?!Nie Spohie ,tylko Sunia -poderwałam się cała zalana ciepłem od środka.Mój pies,którym opiekowała się Cherrie ,zaginął.Chociaż parę dni temu ,pieczę nad, nim sprawował mój tata.To i tak wątpię, żeby to wyszło z jego niedopilnowania.
-Ale co?gdzie?kiedy?-spytałam rozhisteryzowana.
-Nie wiem.Cherrie powiedziała, że wyszła z nią na podwórko i poszła do domu a potem jej nie było.
-Kurde no ,to muszę przerwać odizolowanie od świata i jadę jej poszukać - wstałam i poszłam spakować parę najpotrzebniejszych rzeczy.
-Jesteś pewna siora?Noc jest.Może pojechać z tobą?
-Nie trzeba ,zrobię to sama.Jakbyś mogła to bądź pod telefonem i dowiaduj się co i jak.
-Rozumiem ,nie no,nie ma problemu .Podzwonię przy okazji po jakiś służbach, żeby pomogli.
-Ok,dzięki siora.Wiesz, że cię kocham?
-Oczywiście ,tylko bądź pod telefonem i nie szalej za bardzo -uśmiechnęła się.
-Ok.Nie martw się ,nie wpakuję się w kłopoty.
-Wiem,wierzę ci.Pamiętaj jestem z tobą, a ona się znajdzie.Jak coś uważaj na Sixxa.
-Ok,jak będzie mnie napastował ,w co raczej wątpie.To wezwę policję.Ale znając go ,będzie narąbany w trzy dupy.
-Pewnie tak,ale i tak uważaj -uśmiechnęła się i przytuliła mnie ,a ja pobiegłam do garażu.Wsiadłam w auto i ruszyłam z piskiem opon,
Już nic nie było dla mnie ważne,nawet zarąbanie mandatu.Liczył się tylko mój pies.Moje małe kochanie,to ona ze mną była przy moich wszystkich wzlotach i upadkach.Nie wiem, co zrobię, gdy,jej się coś stanie.To jest jedyna istota teraz,na której mi zależy.Jadę po autostradzie,dookoła jest ciemno.Dla mnie w tym momencie nic nie ma znaczenia.Nawet nie będzie mi przeszkadzać , możliwość spotkania Nikkiego.Włączam radio ,w którym akurat leci Aerosmith i staram się skupić na drodze.
Kiedy dojeżdżam do Los Angeles ,zaczyna świtać.Wjeżdżam na to samo podwórko, które ostatnio opuszczałam z jakieś trzy tygodnie temu.Szczerze tego miejsca domem nazwać nie mogę.To tylko moje miejsce na show,jakie tu się znajdowało.Nie można, bowiem nazwać domem ,w którym mieszka trójka osób,oazą spokoju.Dom taki powinien być ,a tu ciągle był tylko imprezy ,organizowane przez Nikkiego.W każdym koncie po jego libacjach można znaleźć butelki,szkło oraz zużyte gumki do czasu, kiedy ogarnę.Dla niektórych może wydawać się dziwne czemu z, nim mieszkam.A winowajcą całej tej komedii jest Alan.Który sobie ubzudurał ,że ja koniecznie muszę mieszkać z Nikkim dla uwiarygodnienia naszego fikcyjnego związku w gazetach.Niestety, mnie zapomniał ,o tym wszystkim powiadomić i tak zamieszkałam z upiersliwym współlokatorem.
Parkuję auto ,wybiegam z niego i wparowuję do domy,w którym panuje dziwny porządek.Wbiegam do góy ,rozglądam się za psem ,ale nigdzie go nie ma.Padam na kanapę i wybuchał płaczem.Mój stan psychiczny jest w kiepskim stanie.Potrzebuję świętego spokoju niczego więcej nie pragnę,ale musze postarać się być silna.Dla swojego lepszego życia.Jestem w końcu z rodziny Larkinów.
Wstałam ogarnęłam się i znowu wsiadłam do auta.Wpadł mi do głowy,genialny pomysł.Muszę pojeździć po wszystkich miejscach, gdzie chodziłam z moim psem.
***
Po godzinie jazdy nigdzie nie zauważyłam mojego psa.Już miałam zamiar dzwonić na policję i poddać się.Myślałam również nad powrotem do domu. Gdy nagle telefon w moim aucie zadzwonił.
-Halo..-nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam głos Joan.
-Siora jedź na stację benzynową przy wyjeździe na Seattle ,tam jest twój pies.
-Ale z kim?
-Nie ważne,jedź tam szybko,ale ostrożnie -powiedziała to,a ja się rozłączyłam i szybko ruszyłam.Nic mnie nie obchodziło ,nawet to, że mogę dostać mandat,pędziłam, ile dało radę.Kiedy dojechałam na stacje,w barze ujrzałam mojego psa.Wparowałam tam i zobaczyłam Sixxa.To on porwał mojego psa!Kurwa,jego mać,jestem wściekła!
Wbiegłam tam,wzięłam osa na ręce i wpakowałam do samochodu .Zamknęłam je na klucz i popędziłam wściekła do Nikkiego.
-Co ty kurwa.,..Maggie ,co ...tutaj robisz?-powiedział nawalonym głosem.
-Przyjechałam o swojego psa,którego ty porwałeś!-krzyknęłam.-Normalny jesteś ty zaćpany chuju! PO kij grzyba wpierdalasz się w moje życie.Nie gadaj, tylko że zrobiłeś to specjalnie ,żeby mnie tu ściągnąć.Ty nieodpowiedzialny gnojku.
-Chciałem się tylko zaopiekować t..wiom psem,
-Po co?1Najpierw to ty się zaopiekuj sobą ,ty powalony chuju.
-Że co >?Powtórz t jeszcze raz -zobaczyłam w jego oczach wściekłość.
-To co usłyszałeś.Odwal się ode mnie raz na zawsze.Człowieku spierdoliłeś mi życie-powiedziałam mu to i nagle cała złośc na niego zniknęła,gdy zobaczyłam go wkurzonego i po raz kolejny broniącego się przed prawdą.
-Wal się i odpierdol sie ode mnie, ty pierdolona ćpunko!
-Że co,teraz pierdolona?A jak ze mną spałeś ,to nie byłam pierdolona tak?O nie mój drogi,nie będziesz do mnie się ten sposób odzywał,bo sobie na to nie zasłużyłam.Sam mi dawałeś dragi,chciałabym ci przypomnieć i to ty mnie z tym zapoznałeś ,dodatkowo sam mi wsypywałeś do picia,a to jest karalne.Ale nie martw się nie pójdę na policję,bo zawsze byłeś ciotą.Od prawdziwego faceta bardzo mocno odbiegasz ,dlatego nie zawracam sobie tobą głowy.Jesteś zwykłym niedorozwiniętym nastolatkiem ,bez obrazy dla osób, które chorują na różnego typu choroby,z tym związane.Ale ty po prostu nigdy nie wyrosłeś z młodego gnojka ,który nie zaznał miłości i teraz przerzucasz to na wszystkich.Jezu jak dobrze , że w końcu zrozumiałam kim ty jesteś naprawdę ,jak mogłam być taka głupia i zakochać się w tobie.Teraz widzę ,jakim jesteś cynicznym dupkiem.Dlatego nie masz prawa traktować mnie w taki sposób,ponieważ ja byłam tylko zbuntowaną nastolatką,którą postanowiłeś wykorzystać.Ale drugi raz,sobie na to nie pozwolę.Bo teraz czas znaleźć faceta na, którego zasługuję ,a nie na takie, byle gówno jak ty - nagle zapadła niezręczna cisza.Wzrok jego i mój utkwił na nas równocześnie i nagle przycisnął mnie do ściany .Ja lekko się wystraszyłam ,ale zarazem poczułam jakieś dziwnie- przyjemne uczucie.Zobaczyłam w jego oczach dziwny obłęd, który przerodził się w jego spokój.I nagle mnie pocałował.Potem szepnął mi do ucha:
-Nie denerwuj się tak mała ,już cię dobrze znam.Nie zgrywaj siory ,przecież wiemy, że jesteś bardziej krucha i słodsza.Nie uciekaj Maggie od tego ,to dodaje ci uroku.Maleńka wiem, że na mnie lecisz-znowu pocałował mnie ,a ja się nie broniłam . O dziwo nie mogłam się oderwać.Nagle poczułam jego ręce na całym ciele ,zaprowadził mnie do łazienki.Zaczęliśmy się rozbierać i przycisnął mnie lekko do ściany kabiny i zaczął obsypywać namiętnymi pocałunkami na szyi.Zrozumiałam, że zaczynam nowe życie.A teraz wracam do poprzedniego,Maggie to miłość ,nie możesz tego zrobić.Dzięki temu okażesz brak szacunku dla siebie.Ja potrzebuję rodziny,nie romansów.
Odepchnęłam Nikkiego ,ubrałam się i szybko powiedziałam:
-Nie mogę ,wybacz.Jesteśmy z dwóch innych bajek -dałam mu z liścia i wybiegłam cała zaryczana z łazienki.,pobiegłam, z drugiej strony budynku i kucnęłam zaryczana.I tak to gówno się wlekło i demony powróciły ,a ja wiedziałam, że nie będzie mi łatwo wyjść z tego wszystkiego.Nagle poczułam czyjąś dłoń naq sobie,spojrzałam ,wyjęłam fajkę ,zapaliłam z wrażeń.Nigdy bym się tego ,po, nim nie spodziewała.
***
+
Trzy dni później :
Janet:
-Co się stało?-zapytał zatroskany Duff.
-Nic - odparłam.
-Przecież widzę ,powiedz mi -odparł ,a ja wtuliłam się w jego klatę.
I nagle z pokoju wyszedł Vince.Kiedy zobaczył mnie i McKagana wściekł się.Podszedł do nas i powiedział:
-Widać, że już se znalazłaś kolejnego pocieszyciela.I to z tego jebanego zespołu Guns'n'roses.Chciałem z tobą mała pogadać ,ale widzę, że nie jestem ci już potrzebny.
-Zamknij się! - odparłam i ogarnęłam twarz.
- Ty koleś ,odczep się od mojej laski.Już nie wystarczy, że jednego z was pognałem.
-Vince do jasnej cholery ,zostaw Duffa w spokoju -odparłam i wstałam z krzesła.
-Janet sam się wybornie.Vince uspokój się.Twoja laska tylko płakała,więc chciałem się dowiedzieć z jakiego powodu.Gdybyś nie zachował się, jak gnojek i miał więcej honoru ,to poszedł byś do swojej kobiety i dogadał się z nią.
-Nie pouczaj mnie potrafię zajmować się swoją kobietą ! - krzyknął i podszedł
do wysokiego blondyna.
-Ej koleś uspokój się.Chciałem ci tylko uświadomić, że o swoją kobietę,musisz dbać jak o skarb.Przecież zawsze mogłaby pójść do innego.
-Odwal się!Wiem jak mam traktować i postępować z kobietą w końcu jestem Vince Neil.A ty się odpieprz !-popchnął Duffa, który się przewrócił,a ja stanęłam przed, nim.
-O nie Vince!Teraz przesadziłeś Duff tylko chciał pomóc ,bo ty wolałeś mieć mnie w dupie.A teraz niesprawiedliwie czepiasz się biednego Duffa - podałam mu rękę ,bo zauważyłam, że był lekko podchmielony.
-Sorry Duff za Vince'a.
-Spoko ,tylko następnym razem niech panuję nad swoimi nerwami.
-Jeszcze nie odszedłem i nie musisz za mnie mówić.Sam sobie poradzę.
-Widzę, że ,jednak do ciebie nic nie dociera ,Vince.Nawet teraz, kiedy chciałam ci powiedzieć, że będziesz ojcem.Ale teraz chrzań się,skoro wolisz kolegów i imprezy.Droga wolna.Ja wyjeżdżam ,a ty se rób co chcesz - Poszłam w stronę pokoju i zobaczyłam jak Duff coś mówi do mojego faceta.Natomiast, kiedy zniknełam w pokoju ,szybko zaczęłam się pakować.Po pewnm czasie w drzwiach stanął Alan.
-No nie,kurwa,następna wyjeżdża!Ja mam doczynienia z dorosłymi ludźmi czy dziećmi?-odparł wkurzony.
-Wyjeżdżam wcześniej,ale spokojnie będę odbierać telefony.Nie mam zamiaru jechać w tym samym autokarze co Crue.
-Nie no i następna!Ale rób se co chcesz.Ja chciałem kurwa ustalić co dalej z tą jebaną trasą,ale widzę, że nie ma, z kim -krzyknął.
Nie dziwię się jego zachowaniu.Bo przy Motley i przy Vixen ,idzie zwariować,ale nic nie poradzę na naszą sytuację w zespole,choćbym nie wiem jak chciała.
-Alan nie wrzeszcz!Ustalimy wszystko jak się uspokoję.Tymczasem zajmij się chłopakami ,żeby się nie pozabijali.
-Dobra,masz rację.Bo i tak nie da się z wami pracować na dzień dzisiejszy.Dobrze, że tylko ,miesiąc wcześniej konczymy trasę.Ale wolne tylko do końca roku!Do tego czasu w zespole macie się dogadać!A Michelle ,to ja się zajmę.
-Ok ,chociaż nie wiem jak to zrobisz,ale postaram się uwierzyć, że jesteś cudotwórcą -zapięłam walizkę i zeszłam na dół ,do taksówki.
Vince:
Stałem jak wryty.Kurwa.Będę ojcem! Mam dziecko z Janet. Ja pierdole co ja mam robić?Janet to ok laska,może powinienem iść i walczyć,ale nigdy na niczym nie nie zależało.
-Kurwa stary ,jeśli ją kochasz to pokaż jej to - usłyszałem głos Duffa.
"Chyba ma rację:-pomyślałem.
Ale dobra Vince,ruszaj dupę do niej, bo zniknie z twoim dzieckiem jak Beth.Może i jestem dupkiem ,ale nie przepuszczę już tego.
-Dzięki,widzę ci piwo..Pobiegłem do chłopaków.
-Ruszajcie się ,gnojki!Przez waszą imprezę nie straciłem kobiety,jak wy!Weźcie coś ze sobą zróbcie!Bo do końca życia będziecie sami - krzyknąłem i zbiegłem na dół.
]Uff na szczęście zobaczyłem Janet z walizkami.
-Janet czekaj!-krzyknąłem.
-Czego chcesz?Spokoju ,nie martw się.Masz go-powiedziała swoim obrażonym głosem.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją i nagle się rozpadało.
-Przepraszam ,proszę wróćmy razem.Obiecuję zmienię się -spojrzałem na nią.
-No dobrze,nie potrafie długo się na ciebie gniewać -pocałowała mnie i rzuciła mi się na szyję.
-Vince .może powinniśmy się pobrać -powiedziała.
-W sumie to dobry pomysł,Janet wyjdziesz za mnie>?-klęknąłem i wyjąłem pierścionek ,który miałem jej wręczyć jako prezent.
-Oczywiscie, że tak -rzuciła mi sie na szyję i pocałowała mnie.Potem otworzyłem jej drzwi i weszła do taksowki.Nagle zadzwonił mój telefon.
-Vince ,wracaj do jasnej cholery do hotelu ,jedziemy do Japonii.
-Ale Janet wraca do domu i chcę się nią zająć.
-Poradzi sobie,wrócisz do niej za trzy trzy tygodnie,a teraz zawijaj dupę do hotelu.
-Dobra_krzyknąłem i usłyszałem klakson taksówki.
-Janet musisz jechać sama ,bo ja mam jeszcze trasę w Japonii.Dasz se radę?
-Muszę ,a ty tam bądź tylko grzeczny.Cmoknęła mnie i odjechała.Kurwa, że też tera musimy mieć trasę.Już myślałem, że wrócę do domu i będę mógł zająć się swoją kobietą,co jak co, ale Janet w łóżku jest niezła.
Dobra, ale za trzy tygodnie to zrboię.
Kiedy wróciłem do pokoju zastałem chłopaków z panienkami.
-Vince wybierz se jakąś-powiedział rozanielony Sixx.
-Ale ja mam Janet,a w sumie -podszedłem do brunetki i wiadomo jak to się skończyło.Miłość to miłośc,ale jednorazowy numerek nie zaszkodzi.
-Studiuję ,ostatni rok psychologię -uśmiechnęłam się lekko.
-To świetnie - Joan powiedziała entuzjastycznie i przytuliła mnie.-Nadasz się ,siostra nawet nie wiesz jak mnie to cieszy,ale teraz zbierajmy się, bo musimy jechać.
***
***
Kiedy po trzecim dniu wróciłyśmy z Joan.Byłyśmy wykończone.Chyba najbardziej ja.Cały dzień spędzony w ośrodku,został poświęcony na składanie dodatkowych papierów.Dodatkowo po parę muszę pojechać do L.A,co nie za bardzo mi się uśmiecha ,ale cóż muszę dać sobie radę.Natomiast, kiedy Joan odebrała telefon i wparowała do mnie cała zdenerwowana ,ogarnął mnie lekki niepokój.Ponieważ wiedziałam ,że zaraz usłyszę jakąś nie ciekawą wiadomość.
-Maggie ,twoja Sophie zaginęła!
-Co?!Nie Spohie ,tylko Sunia -poderwałam się cała zalana ciepłem od środka.Mój pies,którym opiekowała się Cherrie ,zaginął.Chociaż parę dni temu ,pieczę nad, nim sprawował mój tata.To i tak wątpię, żeby to wyszło z jego niedopilnowania.
-Ale co?gdzie?kiedy?-spytałam rozhisteryzowana.
-Nie wiem.Cherrie powiedziała, że wyszła z nią na podwórko i poszła do domu a potem jej nie było.
-Kurde no ,to muszę przerwać odizolowanie od świata i jadę jej poszukać - wstałam i poszłam spakować parę najpotrzebniejszych rzeczy.
-Jesteś pewna siora?Noc jest.Może pojechać z tobą?
-Nie trzeba ,zrobię to sama.Jakbyś mogła to bądź pod telefonem i dowiaduj się co i jak.
-Rozumiem ,nie no,nie ma problemu .Podzwonię przy okazji po jakiś służbach, żeby pomogli.
-Ok,dzięki siora.Wiesz, że cię kocham?
-Oczywiście ,tylko bądź pod telefonem i nie szalej za bardzo -uśmiechnęła się.
-Ok.Nie martw się ,nie wpakuję się w kłopoty.
-Wiem,wierzę ci.Pamiętaj jestem z tobą, a ona się znajdzie.Jak coś uważaj na Sixxa.
-Ok,jak będzie mnie napastował ,w co raczej wątpie.To wezwę policję.Ale znając go ,będzie narąbany w trzy dupy.
-Pewnie tak,ale i tak uważaj -uśmiechnęła się i przytuliła mnie ,a ja pobiegłam do garażu.Wsiadłam w auto i ruszyłam z piskiem opon,
Już nic nie było dla mnie ważne,nawet zarąbanie mandatu.Liczył się tylko mój pies.Moje małe kochanie,to ona ze mną była przy moich wszystkich wzlotach i upadkach.Nie wiem, co zrobię, gdy,jej się coś stanie.To jest jedyna istota teraz,na której mi zależy.Jadę po autostradzie,dookoła jest ciemno.Dla mnie w tym momencie nic nie ma znaczenia.Nawet nie będzie mi przeszkadzać , możliwość spotkania Nikkiego.Włączam radio ,w którym akurat leci Aerosmith i staram się skupić na drodze.
Kiedy dojeżdżam do Los Angeles ,zaczyna świtać.Wjeżdżam na to samo podwórko, które ostatnio opuszczałam z jakieś trzy tygodnie temu.Szczerze tego miejsca domem nazwać nie mogę.To tylko moje miejsce na show,jakie tu się znajdowało.Nie można, bowiem nazwać domem ,w którym mieszka trójka osób,oazą spokoju.Dom taki powinien być ,a tu ciągle był tylko imprezy ,organizowane przez Nikkiego.W każdym koncie po jego libacjach można znaleźć butelki,szkło oraz zużyte gumki do czasu, kiedy ogarnę.Dla niektórych może wydawać się dziwne czemu z, nim mieszkam.A winowajcą całej tej komedii jest Alan.Który sobie ubzudurał ,że ja koniecznie muszę mieszkać z Nikkim dla uwiarygodnienia naszego fikcyjnego związku w gazetach.Niestety, mnie zapomniał ,o tym wszystkim powiadomić i tak zamieszkałam z upiersliwym współlokatorem.
Parkuję auto ,wybiegam z niego i wparowuję do domy,w którym panuje dziwny porządek.Wbiegam do góy ,rozglądam się za psem ,ale nigdzie go nie ma.Padam na kanapę i wybuchał płaczem.Mój stan psychiczny jest w kiepskim stanie.Potrzebuję świętego spokoju niczego więcej nie pragnę,ale musze postarać się być silna.Dla swojego lepszego życia.Jestem w końcu z rodziny Larkinów.
Wstałam ogarnęłam się i znowu wsiadłam do auta.Wpadł mi do głowy,genialny pomysł.Muszę pojeździć po wszystkich miejscach, gdzie chodziłam z moim psem.
***
Po godzinie jazdy nigdzie nie zauważyłam mojego psa.Już miałam zamiar dzwonić na policję i poddać się.Myślałam również nad powrotem do domu. Gdy nagle telefon w moim aucie zadzwonił.
-Halo..-nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam głos Joan.
-Siora jedź na stację benzynową przy wyjeździe na Seattle ,tam jest twój pies.
-Ale z kim?
-Nie ważne,jedź tam szybko,ale ostrożnie -powiedziała to,a ja się rozłączyłam i szybko ruszyłam.Nic mnie nie obchodziło ,nawet to, że mogę dostać mandat,pędziłam, ile dało radę.Kiedy dojechałam na stacje,w barze ujrzałam mojego psa.Wparowałam tam i zobaczyłam Sixxa.To on porwał mojego psa!Kurwa,jego mać,jestem wściekła!
Wbiegłam tam,wzięłam osa na ręce i wpakowałam do samochodu .Zamknęłam je na klucz i popędziłam wściekła do Nikkiego.
-Co ty kurwa.,..Maggie ,co ...tutaj robisz?-powiedział nawalonym głosem.
-Przyjechałam o swojego psa,którego ty porwałeś!-krzyknęłam.-Normalny jesteś ty zaćpany chuju! PO kij grzyba wpierdalasz się w moje życie.Nie gadaj, tylko że zrobiłeś to specjalnie ,żeby mnie tu ściągnąć.Ty nieodpowiedzialny gnojku.
-Chciałem się tylko zaopiekować t..wiom psem,
-Po co?1Najpierw to ty się zaopiekuj sobą ,ty powalony chuju.
-Że co >?Powtórz t jeszcze raz -zobaczyłam w jego oczach wściekłość.
-To co usłyszałeś.Odwal się ode mnie raz na zawsze.Człowieku spierdoliłeś mi życie-powiedziałam mu to i nagle cała złośc na niego zniknęła,gdy zobaczyłam go wkurzonego i po raz kolejny broniącego się przed prawdą.
-Wal się i odpierdol sie ode mnie, ty pierdolona ćpunko!
-Że co,teraz pierdolona?A jak ze mną spałeś ,to nie byłam pierdolona tak?O nie mój drogi,nie będziesz do mnie się ten sposób odzywał,bo sobie na to nie zasłużyłam.Sam mi dawałeś dragi,chciałabym ci przypomnieć i to ty mnie z tym zapoznałeś ,dodatkowo sam mi wsypywałeś do picia,a to jest karalne.Ale nie martw się nie pójdę na policję,bo zawsze byłeś ciotą.Od prawdziwego faceta bardzo mocno odbiegasz ,dlatego nie zawracam sobie tobą głowy.Jesteś zwykłym niedorozwiniętym nastolatkiem ,bez obrazy dla osób, które chorują na różnego typu choroby,z tym związane.Ale ty po prostu nigdy nie wyrosłeś z młodego gnojka ,który nie zaznał miłości i teraz przerzucasz to na wszystkich.Jezu jak dobrze , że w końcu zrozumiałam kim ty jesteś naprawdę ,jak mogłam być taka głupia i zakochać się w tobie.Teraz widzę ,jakim jesteś cynicznym dupkiem.Dlatego nie masz prawa traktować mnie w taki sposób,ponieważ ja byłam tylko zbuntowaną nastolatką,którą postanowiłeś wykorzystać.Ale drugi raz,sobie na to nie pozwolę.Bo teraz czas znaleźć faceta na, którego zasługuję ,a nie na takie, byle gówno jak ty - nagle zapadła niezręczna cisza.Wzrok jego i mój utkwił na nas równocześnie i nagle przycisnął mnie do ściany .Ja lekko się wystraszyłam ,ale zarazem poczułam jakieś dziwnie- przyjemne uczucie.Zobaczyłam w jego oczach dziwny obłęd, który przerodził się w jego spokój.I nagle mnie pocałował.Potem szepnął mi do ucha:
-Nie denerwuj się tak mała ,już cię dobrze znam.Nie zgrywaj siory ,przecież wiemy, że jesteś bardziej krucha i słodsza.Nie uciekaj Maggie od tego ,to dodaje ci uroku.Maleńka wiem, że na mnie lecisz-znowu pocałował mnie ,a ja się nie broniłam . O dziwo nie mogłam się oderwać.Nagle poczułam jego ręce na całym ciele ,zaprowadził mnie do łazienki.Zaczęliśmy się rozbierać i przycisnął mnie lekko do ściany kabiny i zaczął obsypywać namiętnymi pocałunkami na szyi.Zrozumiałam, że zaczynam nowe życie.A teraz wracam do poprzedniego,Maggie to miłość ,nie możesz tego zrobić.Dzięki temu okażesz brak szacunku dla siebie.Ja potrzebuję rodziny,nie romansów.
Odepchnęłam Nikkiego ,ubrałam się i szybko powiedziałam:
-Nie mogę ,wybacz.Jesteśmy z dwóch innych bajek -dałam mu z liścia i wybiegłam cała zaryczana z łazienki.,pobiegłam, z drugiej strony budynku i kucnęłam zaryczana.I tak to gówno się wlekło i demony powróciły ,a ja wiedziałam, że nie będzie mi łatwo wyjść z tego wszystkiego.Nagle poczułam czyjąś dłoń naq sobie,spojrzałam ,wyjęłam fajkę ,zapaliłam z wrażeń.Nigdy bym się tego ,po, nim nie spodziewała.
***
+
Trzy dni później :
Janet:
-Co się stało?-zapytał zatroskany Duff.
-Nic - odparłam.
-Przecież widzę ,powiedz mi -odparł ,a ja wtuliłam się w jego klatę.
I nagle z pokoju wyszedł Vince.Kiedy zobaczył mnie i McKagana wściekł się.Podszedł do nas i powiedział:
-Widać, że już se znalazłaś kolejnego pocieszyciela.I to z tego jebanego zespołu Guns'n'roses.Chciałem z tobą mała pogadać ,ale widzę, że nie jestem ci już potrzebny.
-Zamknij się! - odparłam i ogarnęłam twarz.
- Ty koleś ,odczep się od mojej laski.Już nie wystarczy, że jednego z was pognałem.
-Vince do jasnej cholery ,zostaw Duffa w spokoju -odparłam i wstałam z krzesła.
-Janet sam się wybornie.Vince uspokój się.Twoja laska tylko płakała,więc chciałem się dowiedzieć z jakiego powodu.Gdybyś nie zachował się, jak gnojek i miał więcej honoru ,to poszedł byś do swojej kobiety i dogadał się z nią.
-Nie pouczaj mnie potrafię zajmować się swoją kobietą ! - krzyknął i podszedł
do wysokiego blondyna.
-Ej koleś uspokój się.Chciałem ci tylko uświadomić, że o swoją kobietę,musisz dbać jak o skarb.Przecież zawsze mogłaby pójść do innego.
-Odwal się!Wiem jak mam traktować i postępować z kobietą w końcu jestem Vince Neil.A ty się odpieprz !-popchnął Duffa, który się przewrócił,a ja stanęłam przed, nim.
-O nie Vince!Teraz przesadziłeś Duff tylko chciał pomóc ,bo ty wolałeś mieć mnie w dupie.A teraz niesprawiedliwie czepiasz się biednego Duffa - podałam mu rękę ,bo zauważyłam, że był lekko podchmielony.
-Sorry Duff za Vince'a.
-Spoko ,tylko następnym razem niech panuję nad swoimi nerwami.
-Jeszcze nie odszedłem i nie musisz za mnie mówić.Sam sobie poradzę.
-Widzę, że ,jednak do ciebie nic nie dociera ,Vince.Nawet teraz, kiedy chciałam ci powiedzieć, że będziesz ojcem.Ale teraz chrzań się,skoro wolisz kolegów i imprezy.Droga wolna.Ja wyjeżdżam ,a ty se rób co chcesz - Poszłam w stronę pokoju i zobaczyłam jak Duff coś mówi do mojego faceta.Natomiast, kiedy zniknełam w pokoju ,szybko zaczęłam się pakować.Po pewnm czasie w drzwiach stanął Alan.
-No nie,kurwa,następna wyjeżdża!Ja mam doczynienia z dorosłymi ludźmi czy dziećmi?-odparł wkurzony.
-Wyjeżdżam wcześniej,ale spokojnie będę odbierać telefony.Nie mam zamiaru jechać w tym samym autokarze co Crue.
-Nie no i następna!Ale rób se co chcesz.Ja chciałem kurwa ustalić co dalej z tą jebaną trasą,ale widzę, że nie ma, z kim -krzyknął.
Nie dziwię się jego zachowaniu.Bo przy Motley i przy Vixen ,idzie zwariować,ale nic nie poradzę na naszą sytuację w zespole,choćbym nie wiem jak chciała.
-Alan nie wrzeszcz!Ustalimy wszystko jak się uspokoję.Tymczasem zajmij się chłopakami ,żeby się nie pozabijali.
-Dobra,masz rację.Bo i tak nie da się z wami pracować na dzień dzisiejszy.Dobrze, że tylko ,miesiąc wcześniej konczymy trasę.Ale wolne tylko do końca roku!Do tego czasu w zespole macie się dogadać!A Michelle ,to ja się zajmę.
-Ok ,chociaż nie wiem jak to zrobisz,ale postaram się uwierzyć, że jesteś cudotwórcą -zapięłam walizkę i zeszłam na dół ,do taksówki.
Vince:
Stałem jak wryty.Kurwa.Będę ojcem! Mam dziecko z Janet. Ja pierdole co ja mam robić?Janet to ok laska,może powinienem iść i walczyć,ale nigdy na niczym nie nie zależało.
-Kurwa stary ,jeśli ją kochasz to pokaż jej to - usłyszałem głos Duffa.
"Chyba ma rację:-pomyślałem.
Ale dobra Vince,ruszaj dupę do niej, bo zniknie z twoim dzieckiem jak Beth.Może i jestem dupkiem ,ale nie przepuszczę już tego.
-Dzięki,widzę ci piwo..Pobiegłem do chłopaków.
-Ruszajcie się ,gnojki!Przez waszą imprezę nie straciłem kobiety,jak wy!Weźcie coś ze sobą zróbcie!Bo do końca życia będziecie sami - krzyknąłem i zbiegłem na dół.
]Uff na szczęście zobaczyłem Janet z walizkami.
-Janet czekaj!-krzyknąłem.
-Czego chcesz?Spokoju ,nie martw się.Masz go-powiedziała swoim obrażonym głosem.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją i nagle się rozpadało.
-Przepraszam ,proszę wróćmy razem.Obiecuję zmienię się -spojrzałem na nią.
-No dobrze,nie potrafie długo się na ciebie gniewać -pocałowała mnie i rzuciła mi się na szyję.
-Vince .może powinniśmy się pobrać -powiedziała.
-W sumie to dobry pomysł,Janet wyjdziesz za mnie>?-klęknąłem i wyjąłem pierścionek ,który miałem jej wręczyć jako prezent.
-Oczywiscie, że tak -rzuciła mi sie na szyję i pocałowała mnie.Potem otworzyłem jej drzwi i weszła do taksowki.Nagle zadzwonił mój telefon.
-Vince ,wracaj do jasnej cholery do hotelu ,jedziemy do Japonii.
-Ale Janet wraca do domu i chcę się nią zająć.
-Poradzi sobie,wrócisz do niej za trzy trzy tygodnie,a teraz zawijaj dupę do hotelu.
-Dobra_krzyknąłem i usłyszałem klakson taksówki.
-Janet musisz jechać sama ,bo ja mam jeszcze trasę w Japonii.Dasz se radę?
-Muszę ,a ty tam bądź tylko grzeczny.Cmoknęła mnie i odjechała.Kurwa, że też tera musimy mieć trasę.Już myślałem, że wrócę do domu i będę mógł zająć się swoją kobietą,co jak co, ale Janet w łóżku jest niezła.
Dobra, ale za trzy tygodnie to zrboię.
Kiedy wróciłem do pokoju zastałem chłopaków z panienkami.
-Vince wybierz se jakąś-powiedział rozanielony Sixx.
-Ale ja mam Janet,a w sumie -podszedłem do brunetki i wiadomo jak to się skończyło.Miłość to miłośc,ale jednorazowy numerek nie zaszkodzi.
Make it real not fantasy
Fantasy
Make it real not fantasy
Fantasy oooh yeah
Did you ever have a secret yearning
Don't you know it could come true
Now's the time to set wheels turning
To open up your life for you
As you know there's always good and evil
Make your choice don't be blind
Open up your mind and don't be trivial
There's a whole new world to find
Make it real not fantasy
Fantasy
Make it real not fantasy
Fantasy oooh yeah
Did you ever have a secret yearning
Don't you know it could come true
Now's the time to set wheels turning
To open up your life for you
If you take life as a crazy gamble
Throw your dice take your chance
You will see if from a different angle
And you too will join the dance
Every rose has its thorn
Just like every night has its dawn
Just like every cowboy sings his sad, sad song
Every rose has its thorn
Yea it does
Nie wiem czemu, ale w tym rozdziale spodobał mi się Vince. Chyba dlatego, że się minimalnie ogarnął w stosunku do Janet. I będzie ślub, jupi!
OdpowiedzUsuńA Sixx naprawdę zaczął mnie wnerwiać. Najpierw porwał biednego psiaka, później niby zależało mu na Maggie, a na końcu takie coś z tymi laskami, yghh... Chętnie bym na niego nakrzyczała tak jak młoda Larkin.
A McKagan był taki kochanyy i zaprowadził trochę porządku.
I jestem ciekawa jak to będzie z tym dzieckiem.
Na koniec życzę Ci dużo weny, żebyś niedługo wróciła z czymś nowym.
Make it real. :) :) :)
Jezus Alise twoje komentarze są bezcenne <3Kocham cię i dziękuję że czytasz te wypociny.
OdpowiedzUsuńJednak mimo wszystko cieszę się ,że ci się podoba,mimo paru błędów które popełniam.Chociaż mam nadzieję że za jakiś czas wypracuję je.
Wiesz Sixx to lekkoduch ,z niego nic dobrego nie będzie.On zawsze miał takie podejście,ale cóż Maggie chce się od niego odizolować.
No ,trzeba przyznać że postawa Vince'a była całkiem w porządku ,aczkolwiek pokazał swoją twarz ,jednak to rockmen ,więc jego ostatnie zachowanie to normalka.Najważniejsze że kocha Janet ,chociaż za jakiś czas może byc pewien przewrót ;).
A co do Duffa,to tak zawsze musi się znaleźć taka dusza.
Nie no ,droga Alise następnym razem przyszykuję dla ciebie pewną niespodziankę :) ,mam nadzieję że ci się spodoba.A teraz życzę miłej nocy,udanych świąt i również weny.Pamiętaj również czekam na rozdziały.
Pozdrawiam pięknej nocy ,Madeline.
Ja pacze, a to jest ostatni post. Szok. Już się wkręcam, a tu sru koniec. Dawajlaska więcej bo chce wiedzieć co będzie. Puste słowa Vinca. Obiecuję ale nie zrobię. Mick dupnym ojcem. Nikki zepsutym ćpunem. I Tommy. Całe Motley Crue.
OdpowiedzUsuńJa chce więcej!
Jezu,Evie kocham cię!
UsuńNie spodziewałam się że ktoś tu jeszcze wpadnie ,patrząc na mój mały profesjonalizm.Ale walić go,liczy się pomysł i treść przekazu.
Postaram się dodać jak najszybciej,ale mam nadzieję że cię nie zawiedzie.
No tak,co do Motley Crue to prawda,ale uwaga bo szykuję coś specjalnego z Tommym ! ;D
Może być ciekawie,a co do Sixxa to niestety ,ale z tym ćpunem masz rację.Szkoda że nigdy nie chciał wyjść z tego gówna,a kiedy wyszedł to jego życie dziwnie się poplątało .moim zdaniem.
Chociaż śmiem twierdzić że swojego zachowania nie zmienił ,odrzucając tylko dragi,ale to już zupełnie inny temat.
Kurde no ,cały czas go przeżywam :\ grr...
Dobra kończę z przezywaniem ,miło cię tu widzieć Ewunio :).Zapraszam dalej.
I jeszcze raz dzięki,motywujecie mnie razem z Alise.
Pozdrawiam Madeline.
Zasadniczo, to pierdolona była właśnie jak z nią spał xD
OdpowiedzUsuńGubię się w tej akcji, gdzie mój notatnik