wtorek, 1 września 2015

* Nieoczekiwany zwrot wydarzeń cz,1

1.05.1988
Roxy :
Dzień zaczyna się pięknie. Słońce zaczyna wschodzić i ukazało się nad wzgórzami Holywood. Zegar wskazuje piątą rano . A mnie w porannym funkcjonowaniu przeszkadza ból głowy , spowodowany niewyspaniem się z powodu głośnych imprezowiczów, wracających z Whisky i najprawdopodobniej z Rainbow . Wkurzało mnie już mieszkanie w środku Los Angeles , gdzie toczy się nocne życie . Przez to nawet mój synek nie wychodzi na plac zabaw.Ale wiem jedno! Muszę się wyprowadzić na obrzeża . Tam gdzie mieszkają rodziny. Mój syn nie może się wychowywać , koło ćpunów i pijaków. Wystarczy ,że się już się napatrzał na swojego ojca i wujków . To przecież może wpłynąć na jego psychikę ,tak jak wpłynęło , to na Vince'a . Przecież on wychowywał się w podobnych warunkach . I co z tego wyszło ? Otóż to , że nauczył się bić i zrobił dziecko w wieku siedemnastu lat . O nie , mój syn tak nie skończy ! On ma w przyszłości zostać kimś ! A nie patrzeć się na bijatyki ,wstrzykiwanie sobie heroiny , czy jak się upić . Dzisiaj ja go odwożę do przedszkola . Później on sam będzie chodzić i wracać , ze szkoły / A ja muszę być spokojna !
Wstaję i idę zająć się formalnościami . Dodatkowo muszę się wcześniej urwać z pracy . To już postanowione! Czas znaleźć dom swoich marzeń. Szkoda tylko ,że będę w nim mieszkać tylko z Johnnym . Matuniu Święta, jak ja bym chciała mieć rodzinę . Ale kto by chciał matkę z dzieckiem i jego odwiedzającym ojcem ? No właśnie , nikt .
~***~
-Cześć Frank-wchodząc do kancelarii powitałam brata Micka , a zarazem mojego szefa.
-Witaj Roxy . Jak tam Johny?
-W porządku , tylko nie potrafi usiedzieć w domu . Dlatego też , planuję się wyprowadzić-odpowiedziałam, zdejmując płaszcz i przygotowując mój poranny rytuał.

-O jestem zaskoczony . A gdzie chciałabyś się przenieść ?
-Na obrzeża L.A . Wiesz do spokojnej i rodzinnej okolicy .
-Spokojna i rodzinna powiadasz? Znam miłą rodzinę , która chce sprzedać dom. Okolica jest bardzo przyjazna i na dodatek jest tam plac zabaw . Idealne miejsce dla rodziny -wtrącił się wysoki brunet ubrany w garnitur, o niebieskich oczach .
~***~

Janet : 
-Janet szykuj się  ! - ponaglała mnie siostra.
-Zaraz ,zaraz tylko muszę jeszcze pomalować usta-odparłam ,przeglądając się w lustrze .
-Janet zlituj się się-usłyszałam błagający ton mojej siostry .
-No chwila to pięć sekund.
-Dobra to ja pójdę rozpakować swoje ciuchy, tylko pośpiesz się , bo jesteśmy umówione na 15.
-Wiem, zdążymy, przecież jest dopiero 14.
-Tak droga zakochana siostrzyczko, ale są korki i za nim dojedziemy do sklepu z sukniami ślubnymi, będzie 15.
-Dobra,dobra postaram się wyszykować.
-Masz piętnaście minut! - krzyknęła z pokoju gościnnego .
- Pff tak mnie ponaglasz, a ja przez ten czas to zdążę naczynia pozmywać-odparłam i zeszłam na dół.
Przygotowania do ślubu szły pełną parą, ponieważ już za dwa miesiące miałam zostać panią Neil. Jakież moje szczęście było, gdy przesunęli nam datę ślubu. Vince też się, zresztą cieszy. Po naszej ostatniej kłótni, wiele się zmieniło. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi
-Kogo tam diabli niosą ?! - krzyknęłam i podeszłam do drzwi, ale zobaczywszy osobę po drugiej stronie drzwi, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
-A co ty tutaj robisz? Znowu przyszłaś mnie oskarżać ?! - krzyknęłam lekko zdenerwowana.


So i'm back to the velvet underground
back to the floor that i love
to a room with some lace
and peper flowers
back to the gypsy...that i was...
to the gypsy...that i was...

And it all comes down to you
well you know that it does, well...
lightning strikes...
maybe once...maybe twice...
oh....and it lights up the night....
and you see your gypsy.......
you see your gypsy....

To the gypsy......
that remains.....
she faces freedom......
with a little fear.....
well i have no fear....
i have only love.....
and if i was a child....
and the child was enough.....
enough for me to love....
enough to love......




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cz . 2 jutro ! I w końcu coś napisałam ! Przepraszam ,że tak późno ale się złożyło .
No Joanne , masz co czytać ;) . Pozdrawiam i jutro pojawia się druga część ! 

2 komentarze:

  1. Roxysia! Wiesz jak ja na to długo czekałam, haha.
    Rodzinnie się porobiło. Ale dobrze, że się przeprowadzają z młodym, choć nie wiem, czy mimo to Roxy uda się ustrzec synka przed żywym rock n'rollem, w końcu genów nie oszukasz. XD
    Pani Neil jedzie mierzyć suknię? Jezu, zaraz ślub! Mam nadzieję, że do tego czasu się nie pokłócą. X'D
    Wstawiaj kolejny! Póki mam internet! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, jakiś czas temu zaczęłam pisac opowiadanie. Nie wiem, czy Cię zainteresuje, nie jest o Guns 'n Rosses, ale o nowej ekipie Slasha, a najbardziej skupia się na Toddzie. Jeśli Cię zainteresuje będzie mi niezmiernie milo, a jeśli nie, to cóż... nie zawsze można mieć to co się chce. Niemniej jednak zapraszam
    http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za Spam
    Konspiratorka

    OdpowiedzUsuń