Zacznę nietypowo,ale pan Tommy Lee miał 3.10 urodziny!Żyj nam sto lat i dalej dawaj czadu na perkusji! No i oczywiście ,dalej się tak trzymaj :3
Zaczynałam ten rozdział
tego dnia,ale z pewnych okoliczności publikuję dzisiaj.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Roxy:
Zegar wybił jedenastą wieczór.Właśnie przysypiałam przy Dirty Dancing ,gdy nagle obudził mnie dzwonek do drzwi.Wstałam zaspana z kanapy i poczłapałam do drzwi.Kiedy je otworzyłam,moim oczom ukazał się Mick.
-A ty co tutaj robisz?-spytałam zdzwiona i jeszcze ,trochę zaspana.
-P....rzyszedłem - powiedział pijanym głosem.
-No widzę ,Mick znowu piłeś - głośno westchnęłam.-Weź idź do domu.
-Mogę wejść?
-Mick sądzę ,że jest to zły pomysł - nie dokończyłam ,bo nagle podszedł do mnie i pocałował mnie,nie potrafiłam się oderwać.Całowaliśmy się ,jakbyśmy byli nastolatkami.
Nagle rozpadał się deszcz,lunęło.To mnie oprzytomniało ,oderwałam się od niego i odskoczyłam.
-Wejdź ,ale pamiętaj ,że masz żonę!-krzyknęłam cicho,by nie obudzić Johnego ,którego z trudem położyłam spać.Wszedł szybkim krokiem ,a ja plułam sobie w twarz,że nie powstrzymałam go.Przecież on ma żonę!Gdyby Amy się o tym dowiedziała,miałabym kłopoty.
A za dodatkowe kłopoty ,to ja sobie dziękuję.Mam i tak ,już ich dość.
-Mick połóż się spać ,a ja zadzwonię do Amy,żeby się nie martwiła-odparłam,rozkładając kanapę dla niego.
-Nie...dzwo..n !Bo ja...mu..sze ci powiedzieć -czknął.-Że...bar..dzo ciebie mocno lu...bie-podszedł do mnie i znowu próbował mnie pocałować,ale tym razem go odepchnęłam.
-Mick przestań! Wiesz ,że masz żonę ,a nas łaczy tylko Johny. Idź już spać,bo gadasz głupoty.
-Kocham c..ię -powiedziawszy to ,spadł na łózko i zasnął.
Och Mick,nawet nie masz pojęcia ,że ja ciebie też.Ale masz żonę i to nie ma szans.
Postanawiam sobie ,że zadzwonię do Amy.Wykręcam jej numer i po pewnym czasie odbiera:
-Halo z tej strony Amy...-próbowała dokończyć ,ale ja się wtrąciłam.
-Cześć Amy tu Roxy Petrucci,dzwonię do ciebie ,aby ci powiedzieć ,że Mick jest u nas.Przyszedł położyć Johnnego i zasnął z nim,a nie mam sumienia ,żeby go budzić.Zresztą mały się ucieszy ,jak go rano zobaczy.Mam nadzieję ,że nie masz nic na przeciwko?-usłyszałam głośny odgłos huknięcia ,jakieś ciężkiej rzeczy.Wiedziałam ,że to nie wróży nic dobrego.
~***~
Maggie:
"Ohh...
My one and only shining star said
Stick with me and I'll take you far
Your eyes are sparkling with teenage fire
I'll satisfy your mad desires 'cause
I love playing with fire
And I don't wanna get burned
I love playing with fire
And I don't think I'll ever learn
My heart is aching to see you play"
My one and only shining star said
Stick with me and I'll take you far
Your eyes are sparkling with teenage fire
I'll satisfy your mad desires 'cause
I love playing with fire
And I don't wanna get burned
I love playing with fire
And I don't think I'll ever learn
My heart is aching to see you play"
Siedzę w pokoju na podłodze.Znajduję się w jakimś hotelu.Nie znam nazwy tego hotelu,ulicy,a w tej chwili własnej siebie.
Siedzę i rozważam słowa Alice.Właśnie,rozważam.To jest zguba nas kobiet.Rozważanie ,wszystko psuję.Ale nie mogę tego tak zostawić ,przecież Nikki leciał na dwa fronty.
Dobra to nie ma żadnego znaczenia.Maggie idź się umyj ,ochłoń i wtedy będziesz nad tym rozmyślać
***
Wychodzę spod prysznica,przygotowuję się do opuszczenia łazienki.Kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi,owijam się w ręcznik i idę do drzwi.Gdy jes otwieram ,moim oczom ukazuję się Nikki.
-Cześć mogę wejść?-uśmiecha się ,a w dłoni ma szampana.
-No...jak chcesz to wchodź.Ale szampana będziesz musiał sam wypić,bo ja nie piję-odpowiadam pewnym głosem i otwieram szerzej drzwi.Nikki wchodzi i od razu kładzie się na kanapie.
-Fajny pokój,a dlaczego nie chciałaś przyjść do naszego domu?
-Bo wolałam przyjść do hotelu.Nie dopytuj o więcej,proszę-powiedziawszy to mu,idę do łazienki ,ubrać się.
Kiedy wchodzę do pokoju,Nikki już sączy szampana.Leży rozłożony na kanapie i jak zwykle się uśmiecha.Zastanawiam się czy jest trzeźwy,bo zachowuję się jakby coś brał.To jego nieodpowiedzialne zachowanie mnie dobija.
W jego obecności czuję się bardzo dziwnie,podejrzewam ,że to wina długiej rozłąki i jego zmiany.Szkoda ,że dragi tak niszczą człowieka.A n naprawdę mógłby być wspaniałą osobą.
Podchodzę do niego i zabieram szampana,którego zawartość ,wynosi połowę butelki.
-Ej co ty robisz?-wstaje zdziwiony.
-Starczy już picia-odpowiadam stanowczo.
-Ale my nawet nie zaczęliśmy pić-mówi oburzony.
-Mówiłam,ja nie piję -idę do kuchni,wylewam szampana i wyrzucam butelkę.
-Co ty robisz?!Normalna jesteś ?!-krzyczy na mnie.-Jak moglaś to wylać ,wiesz ile za to dałem?
-Trudno.A teraz się uspokój i usiądź.Zrobię ci coś innego do picia.
-Poproszę Whisky-poszedł zadowolony do salony ,a ja tylko głośno westchnęłam.
Ach ci faceci...
***
Roxy:
-O David cześć-otwieram drzwi w których widzę mojego kolegę pracy/.-Co tu robisz?
-Przyszedłem ,mam dla ciebie papiery i wczoraj zapomniałaś marynarki-wchodzi.-Mogę wejść ,prawda?
-Jasne -uśmiecham się ,a nagle schodzi Johny.
-Mamuś to to ?-pyta słodkim dziecięcym głosem.
-Cześć jestem David i pracuję z twoją mamą-podaje mu rękę i zniża się do jego wzrostu.
Kiedy David i Johny uśmiechają sie do siebie,z kuchni wychodzi Mick.
-Yyy...Roxy ...-mówi zdezorientowany,ale kiedy zjawia się w salonie,zastyga.- Przepraszam, yyy ...kim pan jest?-mówi zdziwionym głosem i patrzy się zszokowany.]
-O pan pewnie jest Mickiem Marsem ,bratem Franka Deala.Miło mi pana poznać,ja jestem David Blackmore i pracuję z pańskim bratem i Roxy-uśmiecha się i podaje mu rękę. -Wiele o panu słyszałem i to w samych pozytywach.Miło mi w końcu pana poznać.
-Yy mi również-podał mu rękę,a na jego twarzy dalej malowało się zdziwienie.Pierwszy raz,widzę u Micka jakiś inny wyraz twarzy,niż powagę.
-Wujek David ,pójdziesz ze mną do pokoju?-Johny pociągnął go za spodnie i uśmiechnął się,\
-Jasne ,jak bym mógł odmówić ,takiemu słodkiemu chłopczykowi.
***
David poszedł z Johnym,gdy weszli do jego pokoju ,ten pokazał mu swoją kolekcję książeczek i kaset.
-Lubisz Scooby doo?-spytał David ,z uśmiechem na twarzy.
-Ocywiście ,ciocia Maggie mnie zalaziła .Ona mi ,zawsze czyta ksiązecki i oglonda ze mnom. Bo tatus nigdy nie ma casu - dziecko zrobiło smutną minę.
-Jak to?-spytał zdziwiony i zainteresowany David.
-No nolamalnie, bo tatus ciongle chodzi dzieś z wujkami.A da mnie nie ma casu- słodki malec ,się zasmucił.
-Oj to nie ładnie - mężczyzna spojrzał w oczy chłopca i kucnął przed nim.
-No wjem i tata chyba mnie nie kofa - chłopiec wykrzywił się.
-Na pewno cię kocha.-David pogłaskał chłopca po głowce.-Ale na pewno jest zajęty.A jak chcesz to mogę ci dać kasety Scoobiego po moich dzieciach.Również jakbyś chciał ,to możemy się wybrać w piątek do wesołego miasteczka.Wziąłbym swoje pociechy,są od ciebie troszkę starsze,ale na pewno się dogadacie.Bo wydajesz się być fajnym chłopcem.
-JUPI!-krzyknął chłopiec.
-Ale najpierw spytamy się mamy o zgodę,ok?-Spytał chłopca.
-Dobzie.
***
Roxy:
Kiedy Mick wrócił z łazienki ,wydawał się jakiś zamyślony.
-Roxy co się wczoraj stało?
-Przyszedłeś tu i wyznałeś mi miłość,po czym położyłam cię spać-odpowiedziałam,po czym nastała chwila ciszy.Widać było ,że Mick to trawi.
-A co z Emy?
-Dzwoniłam do niej,ale będziesz musiał to wyjaśnić.
-Jaki miała ton?-spytał z troską,patrząc się w podłogę.
-Zły.Musisz z nią to wyjaśnić,nie chcę aby coś podejrzewała.Pragnę być z nią na neutralnym gruncie,a nie być powodem waszych kłotni...-głośno odetchnęłam i nastała chwila ciszy którą ja przerwałam.-Powiedz mi jak wam się układa?
-Nawet ok,ale czasem jest zazdrosna ,że tak często mnie nie ma.Podejrzewa mnie o zdradę- wzdycha.
-Wiesz ,że musisz z nią to wyjaśnić?Najlepiej będzie,jak czym prędzej ,do niej zadzwonisz.
-Wiem i tak zrobię.Roxy mam pytanko.Czy ty i David jesteście razem?Bo widzę,że łącza was zażyłe stosunki -nagle jego spojrzenie,z podłogi,utkwiło na mnie.
-Mick,wydaję mi się,że nie muszę cię o tym informować.Moje życie jest moją sprawą,ty masz swoje.A ja się nie wtrącam w twoje życie.Nawet jakbyśmy byli razem ,to nie widzę potrzeby,żeby ciebie o tym informować.Łaczy nas tylko Johny.Zresztą ,ty mi tez nic nie mówiłeś ,jak zacząłeś spotykać się Emy.
-Dobra rozumiem.-Odpowiedział niemrawo.Nagle z pokoju ,wyszedł Johny i David.-To ja już pójdę,przepraszam za problem-ubrał kurtkę,buty i wyszedł.
***
Mick:
Jestem nieszczęśnikiem.Najpierw opuściła mnie pierwsza żona,zabierając ze sobą dzieci.Potem wziąłem drugi ślub z despotką i zrobiłem dziecko Roxy.A teraz jakiś pierdolony,obcy koleś o imieniu David ,próbuję zając moje miejsce.Życie jest niesprawiedliwe.Jeszcze teraz muszę się wytłumaczyć Emy.Najdziwniejsze ,że wcale nie przejmuję się tym co powie moja żona.Ja chyba jestem...zazdrosny.I to o Roxy i Johnego!Dopiero teraz zrozumiałem jak się zachowywałem,ale co to zmieni?I tak mnie nikt nie chcę i nie potrzebuję.Nie wiem co mam ze sobą zrobić.Ale wiem jedno!Muszę się napić i jak nigdy ,nie chcę sam.Pójdę do chłopaków,oni ,zawsze chętnie wspomogą kolegę.
Wchodzę do nich do domu.Jak zwykle panuję tam syf.Co prawda,każdy z nas ma osobne mieszkania,ale ten dom trzymamy,aby spotkać się towarzysko i poszaleć.
Idę do kuchni,bo tam jest telefon ,wykręcam numer do Emy:
-Halo to ty Mick!Znowu byłeś u syna?!Wydaje mi się,że to tylko wymówki.Chodzisz tam ,aby się pobzykać z Roxy.Naprawdę zaczynasz przesadzać!-Słyszę jej podniesiony głos.
-Emy-wzdycham do słuchawki.-Roxy ma już innego faceta.A to była tylko podpucha,bo pochlałem i poszedłem do syna.Przestań i następnym razem ,nie rób jej wyrzutów.
-Co jak to?-mówi zdziwiona.-Jeśli tak było,to należą się jej przeprosiny,a ty więcej tak nie rób-rozłącza się.
Super już wiem ,że jest zła.Idę kładę się na kanapę i biorę wódkę,koło mnie dosiadają się Nikki i Tommy.We trzech mamy skruszone miny.Ale wiemy jedno,musimy wypić,W ciszy podajemy sobie alkohol.Jak nigdy ,przy nich,panuję grobowa cisza.
Nagle ktoś z hukiem otwiera drzwi.Wchodzi Vince.
-A co tu się dzieje?-patrzy na nas.
-Mamy problemy-odpowiada Tommy.
-Jakie?
-Ja... sercowe-odpowiada Tommy,który przerywa to czkaniem.
-Ja z kobieta -odpowiada Nikki ,który opróżnia cała butelkę Danielsa.-A ty Mick?
-To samo.Bo jakiś koleś wpierdolił się na moje miejsce-odpowiadam i opróżniam pół butelki wódki.
-No i wy tak siedzicie?-odpowiada zdziwiony Vince.-O nie!Musimy coś z tym zrobić i ja wam w tym pomogę-uśmiecha się ,pewnie siebie.
If i could turn back time
If i could find a way
I'd take back those words that hurt you and you'd stay
I don't know why I did the things i did
I don't know why I said the things i said
Love's like a knife it can cut deep inside
words are like weapons, they wound sometimes
I didn't really mean to hurt you
I didn't wanna see you go
I know i made you cry, but baby
if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
and you'd stay
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, love me like you used to do
if i could turn back time
My world was shattered I was torn apart
Like someone took a knife and drove it
deep in my heart
You walk out that door I swore that i didn't care
but I lost everything darling then and there
Too strong to tell you I was sorry
Too proud to tell you I was wrong
I know that I was blind,
and ooh ..
if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
and you'd stay
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, like you used to do
oh! if I could turn back time
if I could turn back time
if I could turn back time
oh! baby
I didn't really mean to hurt you
I didn't wanna see you go
I know i made you cry, but baby
Oh! if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, like you used to do
if I could turn back time If I could find a way...
If i could find a way
I'd take back those words that hurt you and you'd stay
I don't know why I did the things i did
I don't know why I said the things i said
Love's like a knife it can cut deep inside
words are like weapons, they wound sometimes
I didn't really mean to hurt you
I didn't wanna see you go
I know i made you cry, but baby
if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
and you'd stay
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, love me like you used to do
if i could turn back time
My world was shattered I was torn apart
Like someone took a knife and drove it
deep in my heart
You walk out that door I swore that i didn't care
but I lost everything darling then and there
Too strong to tell you I was sorry
Too proud to tell you I was wrong
I know that I was blind,
and ooh ..
if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
and you'd stay
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, like you used to do
oh! if I could turn back time
if I could turn back time
if I could turn back time
oh! baby
I didn't really mean to hurt you
I didn't wanna see you go
I know i made you cry, but baby
Oh! if I could turn back time
If I could find a way,
I'd take back those words that hurt you
If I could reach the stars
I'd give them all to you
then you'd love me, love me, like you used to do
if I could turn back time If I could find a way...
Przyznam szczerze, że jestem pod niemałym wrażeniem. Piszesz coraz lepiej!
OdpowiedzUsuńNo więc Mick.. Mam wrażenie, jakby w końcu coś zrozumiał, wcale nie zależało mu na małżeństwie i chciałby wrócić do Johny'ego i Roxy. Ta z kolei też czuje coś do niego, a David to na moje oko zwykła przykrywka. Coś się kroi...
Cieszę się, że Mag ogarnęła się z alkoholem i odmówiła Nikkiemu. To mogło się źle skończyć...
Póki co, zachowuje do niego oschły stosunek, ale nowe to się w końcu zmieni? ;)
Ostatnia scenka mnie trochę rozśmieszyła, takie chłopy zmęczone życiem, ha ha. A Vince w dobrym nastroju i z dobrym nastawieniem, tak trzymać! Właśnie, pisz co u Janet!
Dużo weny i nie poddawaj się!
Jej ,Alie,bardzo milo mi to slyszec c: :D.A no kroi sie kroi ;).
UsuńNo moze jakos sie zmieni.Ale najpierw Nikki nas wszystkich zaskoczy xD.
A co do Vince'a.To coz,on nigdy nie mial wiekszych problemow w zyciu xD.Ten gruby miliarder,potrafi sie ustawic w zyciu.
Janet wlasnie pojawi sie w nastepnym rozdziale ;).
Dzieki Alise,juz dzisiaj mam inme nastawienie ,niz wczoraj!
Pozdrawiam Madeline.❤
No tak. Bo najlepiej się upierdolić w trzech. By się upierdolili w czterech, no ale Vince szczęśliwy jest. I dobrze. Ale ta ostatnia scenka genialna...
OdpowiedzUsuńOj, Micky, Micky, to ty kombinujesz? Ty chyba chcesz wrócić do Roxy. Tylko ta cała Amy, Emy czy jakoś tak...
I tak wszyscy kochamy Nikkiego.
Własnie, przyłączam się do Alise! Pisz co u Janet.
I NAWET NIE WAŻ MI SIĘ STĄD SPIERDALAĆ.
Rozumiemy się?
Weny! ;*
Wiesz to w koncu Crue xD.Alkoholicy ,narkomani ktorzy wszystko pieprza na kazdym kroku.Tylko Vince ma recepte na szczescie xD.Bo w koncu ma Janet ,nie?! XDD
OdpowiedzUsuńA dziekuje c:,chcialam stworzyc cos smiesznego ,po czesci powaznego i genialnego.Ty lepiej przyszykuj sie na nastepny rozdzial,tam dopiero bedzie smiesznie ! XD.
Tak ,ROZUMIEMY SIE KOMENDANCIE! B|. Sorry ale wczoraj mialam taki ...wieczor.Zamierzam zostac i wyczekiwac na nowych ludzi.Nawet zamierzam utworzyc specjalna zakladke.Joanne!Musimy sie przylaczyc do przygotowan na powitanie nowego pokolenia bloggerow!I ja,jak najbardziej jestem z toba,ze trzeba tu siedziec i ciagnac to!W koncu ludzie sie tu zjawia!
Dziekuje :*.
Pozdrawiam i sciskam ,Madeline.
P.S Nawet nie wiesz ,jak bardzo was kocham z Alise!❤.Potraficie motywowac ,dziewczyny.Dziekuje wam! :*
I trwajcie tu.